„SE”: - Która z dwóch osad z pani udziałem wydaje się mocniejsza?
- Obie uważam za mocne, a która mocniejsza, dowiemy się za dwa lata, na igrzyskach w Rio. Dla mnie większą wagę ma medal olimpijski, ale… w Rio nie było złota - mówi Agnieszka Kobus-Zawojska. - Powiem tylko, że tak jak jest, jest dobrze i oznacza, że dobrze będzie też za dwa lata.
- Będą na was teraz patrzeć jak na faworytki…
- Nie boję się tego. Schodząc na wodę nie myślę na to, czy ktoś na mnie liczy, tylko o robocie, którą mam do wykonania. Idę do pracy i tyle. Nie zawsze tak miałam, ale pracuję nad tym i z roku na rok jest coraz lepiej.
- A czuje się pani „dowódcą” tej osady?
- Nie. Taktykę ustawia trener. Tempo dyktuje Kasia Zillmann. A ja widząc ze swojej pozycji najwięcej rzucam hasło, by coś zmienić w wiosłowaniu. Ale reagować musimy wszystkie, bo wszystkie gramy do jednej bramki. Bez dowódcy też da się wygrywać.
- Jak by pani scharakteryzowała cztery mistrzynie?
- Kasia to wybuchowość. Maria Springwald – spokój. Marta Wieliczko – szaleństwo. A u siebie cenię pozytywne myślenie. A przy okazji – żadna z nas nie struła się w Płowdiw, chociaż dotknęło to polską reprezentację. Widocznie jesteśmy odporne (śmiech).
- Co zmieniło się w treningu po odejściu przed dwoma laty trenera Marcina Witkowskiego?
- I on i obecny trener Jakub Urban są niesamowici. Ich zasługi porównamy jednak za dwa lata. Trener Witkowski był trochę dyktatorem. Z trenerem Urbanem jesteśmy bardziej na stopie przyjacielskiej, mamy więcej luzu i spokoju. Zapewniam, że ten luz nie sprawia, byśmy na treningu próbowały go oszukać, bo same wiemy, co chcemy robić.
- A jak sportowej karierze służy małżeństwo z kolegą z reprezentacji?
- Za mąż wyszłam w grudniu. I teraz jest mi łatwiej. Idę na trening jak do pracy, a gdy wracam, mamy z Maćkiem czas dla siebie. Nie można się przepalić myśleniem o wiosłowaniu, głowa musi odpocząć. To część przepisu na sukces. Ale gdy wyjeżdżamy prywatnie, nie unikamy aktywności sportowej: wybieramy hotele z siłownią i chodzimy na długie spacery z plecakami na grzbiecie. Tak też będzie w Meksyku, dokąd wybieramy się za kilka dni.
Polscy mistrzowie świata w letnich konkurencjach olimpijskich w roku 2018 (stan na 20.09.2018)
Szymon Sajnok - kolarstwo torowe, omnium (wielobój)
Tomasz Bartnik - strzelectwo, karabin dowolny w 3 postawach
żeńska czwórka podwójna - wioślarstwo