Zdarzenie miało miejsce dwa tygodnie temu, na zawodach Pucharu Świata w gimnastyce sportowej w Dausze, stolicy Kataru. Iwan Kuliak zajął trzecie miejsce w ćwiczeniach na poręczach, za Ukraińcem Ilją Kowtunem i Kazachem Miladem Karimim. Zanim wszedł na podium, przyczepił sobie plakietkę z literą Z.
Światowa federacja gimnastyczna FIG jako jedna z nielicznych organizacji światowych nie zabroniła udziału w oficjalnych zawodach sportowcom z Rosji i Białorusi. Mogą oni startować, tyle że pod flagą neutralną.
Polski minister sportu złożył w FIG wniosek o dożywotnią dyskwalifikację zawodnika. Do tego zapewne nie dojdzie. Natomiast zdaniem Walentyny Rodionienko, działaczki federacji rosyjskiej prawdopodobnie FIG nałoży na niego roczny zakaz startów. Rozpoczęło się już postępowanie dyscyplinarne. Podobne sankcje grożą trenerowi Igrowi Kałabyszkinowi i samej Rodionienko jako kierowniczce ekipy.
Oczywiście Rosjanie twierdzą, że to oni byli pokrzywdzeni podczas zawodów, gdzie gimnastycy z Ukrainy odmawiali wejścia na podium wraz z Rosjanami oraz że podczas dekoracji owijali się flagą narodową i wołali „Chwała Ukrainie”.
- Ukraińscy sportowcy w Doha złamali wszystkie zasady zawodów. Nigdy nie doświadczyłam takiego upokorzenia w całej mojej bardzo długiej karierze trenerskiej – stwierdziła bezczelnie Walentyna Rodionienko jakby w ogóle nie zauważając bandyckich działań ze strony jej państwa.
Sam Kuliak stwierdził, że literę Z traktuje jako początek zawołania „za zwycięstwo” albo „za pokój”. I dodał:
- Gdyby zaszła druga okoliczność wyboru, czy wyjść z literą „Z” na piersi, czy nie, zrobiłbym tak samo. Miejmy nadzieję, że FIG zachowa się przynajmniej przyzwoicie.