Zespół francuski wygrał spotkanie 28:6. Wynik miał jednak znaczenie drugorzędne. Świat usłyszał jedynie o boiskowym mordobiciu, w którym udział wzięli zawodnicy obu zespołów. Wyglądało to bardziej jak ustawka kibicowska, tyle że zorganizowana w wadze ciężkiej. Co najzabawniejsze, mimo podobnie krwawego zamieszania, starcie pomiędzy reprezentacjami Royal Navy oraz Marine Nationale... dokończono. A Brytyjczykom dopiero teraz grożą dyskwalifikacje. Wszystko zależy od tego, jak zajście opiszą sędziowie.
Roger Federer doznał kontuzji w łazience. Chrupnęła kość, gdy przygotowywał... kąpiel [WIDEO]
Rugbyści to jednak twardzi panowie. Jak powiedział rzecznik brytyjczyków, zawodnicy obu zespołów nie czują do siebie urazy. - Rozumiemy powagę zajścia. Musimy jednak dodać, że członkowie obu drużyn pogodzili się tuż po zakończeniu spotkania.
No tak, wymienili uprzejmości, zminimalizowali poziom testosteronu i padli sobie w objęcia. A dlaczego doszło w ogóle doszło do podobnego starcia? Otóż, wg. relacji uczestników, zawinił... sędzia. Pokazał dwie czerwone kartki, dorzucił kartkę żółtą i zawodnikom puściły hamulce. Na szczęście sam arbiter wyszedł ze starcia bez szwanku. Gorzej mogą zakończyć co bardziej krewcy zawodnicy. Brytyjska marynarka już zapowiedziała, że wyciągnięte zostaną wobec marynarzy konsekwencje służbowe.
To było dwunaste spotkanie pomiędzy obiema ekipami. Rozegrano je, jak co roku, w Toulonie, na upamiętnienie rocznicy bitwy pod Trafalgarem. Brytyjczycy na morzu zdominowali Francuzów, natomiast w starciach o "Babcock International Trophy" na razie mamy remis 6:6.