Aleksandra Mirosław to obecnie jedna z największych gwiazd wspinaczki sportowej na czas. Na nadchodzących igrzyskach olimpijskich w Paryżu ma być zdecydowaną faworytką do złotego medalu, ale nie wszystko idzie póki co zgodnie z planem. Na mistrzostwach świata, na których Aleksandra Mirosław była faworytką do tytułu, odpadła w półfinale co oznaczało nie tylko koniec marzeń o złocie, ale i o bezpośrednim awansie na igrzyska olimpijskie. Sama zawodniczka przyznała, że było to najgorsze, czego się obawiała. – W Bernie skonfrontowałam się ze swoim największym strachem. Spełnił się najczarniejszy scenariusz, jaki dla siebie kreśliłam - że kończę mistrzostwa trzecia i nie mam kwalifikacji do Paryża. Ta wersja wydarzeń siedziała w mojej głowie i budziła we mnie przerażenie – powiedziała Mirosław w rozmowie z WP SportoweFakty. Ostatecznie jednak Polka przyznała, że... jest szczęśliwa!
Aleksandra Mirosław wprost o koszmarze. To dla niej niesłychanie cenna lekcja
Polka sama przyznała, że porażka w półfinale była dla niej koszmarem, ale jak się okazało, gdy ten koszmar nastąpił, nie okazał się tak straszny. – Dopiero kiedy ten mój koszmar się ziścił, przekonałam się, że tak naprawdę nie stała się żadna katastrofa. Świat się nie skończył, następnego dnia słońce znowu wstało, przede mną kolejne dni treningów i kolejne szanse na awans. Wydaje mi się, że potrzebowałam takiego momentu. Bieg o brązowy medal był dla mnie pierwszym od bardzo dawna, w którym chodziło tylko i wyłącznie o ściganie – opowiada Mirosław.
Po przegranym półfinale Polka stanęła do walki o brąz i już z czystą głową sięgnęła po medal. – Był bardzo przyjemny, bo miał w sobie coś, co wygrywając seryjnie i bijąc kolejne rekordy świata, zatraciłam. I w tym jednym biegu po brąz odzyskałam to coś. Dlatego w swoich mediach społecznościowych napisałam, że może nie zostałam mistrzynią świata, może nie mam w kieszeni biletu do Paryża, ale zdobyłam coś zdecydowanie ważniejszego i cenniejszego – oceniła bardzo stanowczo zawodniczka.
Aleksandra Mirosław stwierdziła też wprost, że jest szczęśliwa. – Nie rozpaczam, bo wyciągnęłam z tego startu dużo dobrego. On w pewnym sensie odblokował mnie psychicznie, otworzył mi głowę. Dlatego bardzo doceniam, że mistrzostwa zakończyły się dla mnie w taki sposób. Czuję się szczęśliwa - mam swój piąty medal mistrzostw świata, a moja droga na igrzyska jeszcze się nie skończyła – podkreśliła. I faktycznie, 15 września kolejna szansa, aby wywalczyć awans do Paryża – wówczas w Rzymie odbędą się europejskie zawody kwalifikacyjne.