Człowiek z żelaza

2008-08-19 14:51

Lekkoatletyczni miotacze, to na ogół mężczyźni potężni, o silnie rozwiniętej muskulaturze. Tym, który udowodnił, że nie trzeba być kolosem by być mistrzem, jest Czech Jan Żelezny.

Niewiele ponad 180 cm wzrostu, szczupły, żylasty, oszczepnikiem został...przez dziedziczenie. Oszczepem rzucał bez większych sukcesów jego ojciec Jaroslav, a także – z niezłymi wynikami – matka Jana. Młody Honza Żelezny chciał grać w piłkę ręczną, ale kiedy jako 15-latek rzutem piłki złamał koledze szczękę (!) dał się przekonać by swój talent rzutowy wykorzystać inaczej.

Po pobiciu rekordu świata jako 22-latek pojechał na igrzyska do Seulu. Prowadził do ostatniego rzutu ostatniej kolejki, lecz wtedy o 16 cm dalej miotnął oszczepem Fin Tapio Korjus.

Wściekły Jan Żelezny wrócił do kraju zwanego wówczas Czechosłowacją i przestał na pół roku treningów. W roku 1989 przyplątała mu się groźna kontuzja, pęknięcie jednego z kręgów. Kompletnie nieprzygotowany Żelezny wyjechał na igrzyska do Barcelony i...został mistrzem olimpijskim. Sukces ten powtórzył w roku 1996 w Atlancie i 2000 w Sydney.

Jest jedynym oszczepnikiem w historii z trzema złotymi medalami i żałuje, że uciekł mu czwarty, bo wyrównałby rekord dyskobola Ala Oertera, który złoto zdobywał czterokrotnie (1956 – 1968).

Zawodnika, który 52 razy posłał oszczep poza granicę 90 m i do dzisiaj jest rekordzistą świata – 98,48 m – nieustannie nękały kontuzje i urazy. Żelezny z nazwiska i żelazny z racji nieprawdopodobnej siły, stale podlegał „korozji”, a mimo to nie chciał zejść z rzutni aż do roku 2002, kiedy operowano mu plecy (usunięcie narośli) i chyba spaprano zabieg.

Jan Żelezny, ku uldze konkurentów, których niezmiennie wyprzedzał, zszedł z rzutni. Pracuje w MKOl. , jest także sędzią w rzutach oszczepem. Jego decyzji nie podważa nikt.

Najnowsze