Super Express: - Napisała pani mocne słowa w obronie ministra Szumowskiego, wspominając, że to dzięki niemu mogła pani wrócić do sportu. To były dwie operacje serca. Ale jak to było dokładniej?
Danuta Dmowska-Andrzejuk: - Bezpardonowe i brutalne ataki jakie mają miejsce w ostatnim czasie na profesora Szumowskiego i jego najbliższych są dla mnie nie do przyjęcia. Hejt czy mowa nienawiści w dzisiejszym świecie niestety jest wszechobecna i może dotknąć każdego. A przed takimi atakami ciężko się obronić. Dlatego wypowiedziałam słowa w obronie ministra Szumowskiego, bo czułam wewnętrznie, że muszę go wesprzeć. Tak jak on w 2010 roku wspierał mnie w powrocie do sportu. To on tłumaczył mi, że mimo zabiegu na moim sercu, nie mam się czego obawiać, że wszystko skończy się dobrze, a ja wrócę na plansze szermierczą.
Robert Lewandowski trafi jednak do giganta? Wielki klub znów pyta o niego
- Był strach, niepokój o zdrowie i karierę, czy sytuacja aż tak poważna nie była?
- Strach i niepokój oczywiście był, bo problemy kardiologiczne u sportowców mogą skutkować zakończeniem kariery. Denerwowałam się szczególnie przed pierwszym zabiegiem. Nie wiedziałam czy będę mogła wrócić do uprawiania sportu. Już na miejscu w Narodowym Instytucie Kardiologii w Aninie, tuż przed zabiegiem okazało się, że maszyny wykorzystywane do tego typu operacji nie działają dobrze i wszystkie planowe zabiegi zostały odwołane. To napięcie związane z oczekiwaniem jeszcze ten mój niepokój potęgowało.
- A jak trafiła pani właśnie do doktora Szumowskiego?
- Moje problemy z sercem nie zaczęły się z dnia na dzień. Częstoskurcz, który się u mnie pojawiał z biegiem czasu się nasilał. Był na tyle uporczywy, że nie mogłam normalnie trenować. Po konsultacjach z lekarzami z Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej i kardiologami, wspólnie podjęliśmy decyzję, że powinnam poddać się zabiegowi. To była trudna decyzja. Dopiero co z koleżankami zostałyśmy Mistrzyniami Europy, zaczynała się walka o Igrzyska Olimpijskie w Londynie. Zdecydowałam się jednak na zabieg. Wszyscy lekarze z którymi się konsultowałam polecali mi właśnie profesora Szumowskiego, który ich zdaniem był najlepszym specjalistą jeżeli chodzi o ablacje serca w naszym kraju.
Andrzej Kostyra ruga Lecha Poznań. To jest po prostu kabaret! [wideo]
- Te słowa na Twitterze były odpowiedzią na ataki pod jego adresem. Czy sportowcowi trudno jest odnaleźć się w świecie polityki? Pisała pani o fair play, tu jest go chyba mniej..
- Zostałam wychowana tak, żeby odróżniać dobro od zła. Ataki w stronę ministra Szumowskiego są dla mnie nie do zaakceptowania. Stanęłam w jego obronie, bo to właśnie on przeprowadził nas wszystkich przez ten trudny czas. Najważniejsze było i jest dla niego zdrowie i życie wszystkich obywateli. To nie ulega wątpliwości. Dlatego pozwoliłam sobie podzielić się także tym jak profesor Szumowski pomógł mi. Świat polityki jest dla mnie czymś nowym, cały czas się uczę. Cieszę się, że pan premier Mateusz Morawiecki mi zaufał. Jako sportowiec podejmowałam wiele wyzwań i stawiałam czoła przeciwnościom losu, więc w roli ministra sportu też się odnajduję. Najważniejsze, że mam wyznaczone cele i będę dążyła do ich realizacji.
- A jak ocenia pani współpracę ministerstw sportu i zdrowia?
- Współpraca z profesorem Szumowskim, ale też z wiceministrem Cieszyńskim, była świetna. Choć sytuacja w kraju była bardzo poważna, minister Szumowski cały czas odbierał ode mnie telefony lub oddzwaniał w wolnej chwili. Też nie chciałam być kulą u nogi cały czas dopytując się co ze sportem. Na początku pandemii to nie był najważniejszy temat, ważne było zdrowie i życie Polaków. Ale kiedy można było zacząć myśleć o „odmrażaniu” sportu, często konsultowaliśmy możliwe scenariusze. Myślę, że przyjazna postawa pana ministra wynika z tego, że zdaje sobie sprawę jak sport wpływa na zdrowie, zarówno fizyczne jak i psychiczne.
Kiedy otworzą siłownie i kluby fitness? Kolejny etap odmrażania
- Jest pani spokojna czy boi się, że odmrażanie sportu może się nie udać?
- Pewnego rodzaju niepokój oczywiście istnieje. Przede wszystkim dlatego, że epidemia jeszcze się nie skończyła. Teraz od nas wszystkich zależy czy będziemy przestrzegać zasad bezpieczeństwa. Mi najbardziej zależało na tym, żeby Polacy mieli możliwość powrotu do sportu. Nie tylko wyczynowego, ale przede wszystkim, żeby była możliwość aktywnego spędzania czasu na świeżym powietrzu. Bo przez sport możemy budować zdrowe społeczeństwo, odporniejsze na różnego rodzaju choroby.
- Trafiła pani na trudny okres. Odmrażanie sportu to najważniejsza misja w pani zawodowym życiu?
- Znalazłam się w ministerstwie sportu w bardzo trudnym czasie. Jeszcze nie minęło pół roku odkąd objęłam urząd, a wyzwań i trudnych decyzji było sporo. Najpierw z zamrożeniem praktycznie całego sportu, a potem ze stopniowym odmrażaniem. Mam jednak nadzieję, że najtrudniejsze za nami. Zdecydowałam się na bycie ministrem, by służyć polskiemu sportowi jak najlepiej. Jestem nauczona, że w życiu nic nie przychodzi łatwo i o wszystko trzeba zawalczyć. I wierzę, że moja praca na rzecz sportu w przyszłości będzie dobrze oceniona.