Ryszard Zawiślak (55 l.), były kierownik Varsovii, zna "Lewego" od dziecka. To właśnie pod jego opieką 8-letni Robert zaczął szlifować swój piłkarski talent. Pan Ryszard do tej pory trzyma zwycięskie koszulki Lewandowskiego, w których zdobywał tytuły króla strzelców. Jest z niego dumny i ze wzruszeniem wspomina jego pierwsze piłkarskie kroki. - Ten chłopak od zawsze był ambitny i to do bólu. Bardzo sprytny i z ogromnym talentem.
Wyrosła gwiazda
Od początku widziałem w nim wielki potencjał - mówi "Super Expressowi" Zawiślak. - Pamiętam wyjazd do Włoch w 2000 roku. Graliśmy wtedy z drużyną Romy. Jej zawodnicy byli bardzo wyrośnięci. Skopaliby nam tyłki, gdyby nie Bobek - opowiada o Lewandowskim. - Choć był najmniejszy, podbiegł do piłki, przebiegł z nią całe boisko i strzelił im bramkę. Opadły im szczęki. - Pamiętam też mecz, kiedy graliśmy z jakąś słabszą drużyną. Nie wpuściliśmy go wtedy na boisko, żeby dać chłopakom pograć. Wiadomo było, że Robert nie pozwoli im wygrać. Bardzo płakał, był zły. Mówił, że urodził się po to, żeby strzelać gole.
Ale przeszłość "Lewego" ma również ciemne strony. - Robert był naprawdę niezłym urwisem! - wspomina ciepło kierownik Zawiślak, przeglądając zdjęcia dawnej drużyny. - Na obozie w Chorwacji mieliśmy boisko tuż nad morzem. "Lewy" specjalnie kopał piłkę w stronę plaży, żeby móc się wykąpać - opowiada pan Ryszard. - Ale najlepsza historia miała miejsce na obozie w Sochocinie pod Płońskiem w 1998 roku. Chłopcy poszli na wieczorek zapoznawczy ze starszymi zawodniczkami z Varsovii. Ale dziewczyny chyba im się nie spodobały, bo chłopaki zamiast je podrywać... obrzucili jogurtami policyjny radiowóz, który przyjechał skontrolować imprezę - mówi.
Za karę "na dołek"
- Byliśmy z trenerem Sikorskim bardzo źli, dlatego chcąc ich ukarać, kazaliśmy ich wszystkich... zamknąć w areszcie! Tak, dla nauczki - śmieje się. - Chłopcy spędzili na dołku tylko pół godziny, ale byli porządnie wystraszeni. Poszli nawet przeprosić komendanta, a później szorowali radiowóz. I tak 10-letni Bobek trafił za kratki - opowiada. Na szczęście kariery mu to nie złamało.
Dumny kierownik będzie trzymać za niego kciuki podczas mistrzostw Euro 2012. Wierzy w zawodnika jak w nikogo innego. - Wiem, że zaciśnie zęby i strzeli Grekom niejedną bramkę. Nie martwię się o niego. I będę mu kibicował przed telewizorem - mówi kierownik.