Po przegranym meczu towarzyskim z Niemcami 26:27 organizatorzy spotkania przygotowali naszym piłkarzom wodną wycieczkę.
Kiedy łódź była już dobry kilometr od brzegu, sportowcy mogli podziwiać panoramę Chicago.
Nie potrafili jednak długo spokojnie wpatrywać się w krajobraz. W pewnym momencie Artur Siódmiak (35 l.) spontanicznie skoczył do wody, robiąc w powietrzu salto.
Po chwili w jego ślady poszli koledzy z zespołu. Jedynym, który nie palił się do kąpieli w jeziorze, był Mateusz Jachlewski (26 l.). Nie miał jednak innego wyjścia, bo koledzy... wrzucili go do wody.
- Z nieba lał się żar, a woda był bardzo przyjemna, taka orzeźwiająca. Nie mogłem się powstrzymać, by nie poszaleć w jeziorze - mówił ze śmiechem Siódmiak, prowodyr wodnych zabaw.