Halowe MŚ: Anna Rogowska marzy o 5 metrach

2010-03-12 6:59

W sierpniu była autorka największej lekkoatletycznej sensacji 2009 roku na mistrzostwach świata w Berlinie pokonała "Carycę Tyczki" Jelenę Isinbajewą. Czy powtórzy ten wielki sukces w Dausze, w Katarze, w halowych MŚ? Bardzo na to liczymy.

- Ale ten medal z Berlina to już przeszłość, która odpłynęła, zabawa zaczyna się od nowa - zastrzega Anna Rogowska (29 l.). - Tytułu mistrzyni świata w hali broni Isinbajewa, ona jest faworytką. A mnie... bardzo zależy na tym, żeby w Dausze znaleźć się na podium dla medalistek. Może nawet wygrać, bo ten sezon zimowy jest jak dotąd najlepszym w mojej karierze.

Miesiąc temu w Bydgoszczy Rogowska ustanowiła halowy rekord Polski wynikiem 481 cm. Daje jej to trzecie miejsce na świecie w tym roku, za Isinbajewą (485) i Brazylijką Murer (482). Anna jest już bliska poprawienia należącego do niej rekordu kraju (483 cm w sierpniu 2005 r.), ale jej myśli biegną... znacznie wyżej.

Patrz też: Rogowska pobiła rekord kraju i zarobiła 40 tysięcy

- Nie ukrywam, że moim marzeniem jest osiągnięcie i pokonanie bariery pięciu metrów - zwierza się nam. - Ale 5 metrów to... strasznie wysoko, być może na taki skok przyjdzie poczekać kilka miesięcy. Ale wierzę, że w końcu owoce przyniosą zmiany wprowadzone w treningu przez mojego męża Jacka Torlińskiego i wspierającego go Leszka Hołownię. Wydłużyliśmy o dwa kroki rozbieg, używam teraz tyczek dłuższych o 10 centymetrów i wyżej je chwytam.

Jesienią Rogowska trenowała w Leverkusen, RPA i w Spale. - W domu byłam tak rzadkim gościem, że wszystkie rośliny w mieszkaniu obumierały pod moją nieobecność - wzdycha Anna.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze