- Dlatego w środę w starciu z naszym zespołem faworytem będzie Polska - twierdzi były dyrektor kadry biało-czerwonych Jan de Zeeuw.
Zdaniem najbliższego współpracownika Leo Beenhakkera z czasów wspólnej pracy z reprezentacją Polski nieobecność Holendrów na Euro 2016 to efekt świetnej postawy tej drużyny na mundialu w Brazylii w 2014 roku.
- Za trzecie miejsce na świecie zapłaciliśmy urazami czołowych młodych zawodników. Mój sąsiad, świetny obrońca, Stefan de Vrij, do dziś się leczy po tamtym turnieju. W ostatnich trzech spotkaniach eliminacji do Euro selekcjoner nie mógł skorzystać z piętnastu kontuzjowanych piłkarzy. Inna sprawa, że kadra Oranje to dla Danny'ego Blinda za wysokie progi. Przed objęciem kadry tylko rok pracował w Ajaksie. Tak naprawdę dopiero w reprezentacji uczy się trenerki - irytuje się de Zeeuw. - Dobre czasy dla naszej drużyny powrócą, ale to wymaga czasu. Lewandowski sprzed czterech lat i dziś to też dwaj zupełnie inni napastnicy. Liczę, że nowa jakość przyjdzie wraz z Dickiem Advocaatem, który dołączył do sztabu trenerskiego kadry. Nie miał wyjścia, bo żona powiedziała mu, że jak znów wyjedzie za granicę, to po powrocie znajdzie walizki za progiem - dodaje Holender.
Zapytany o wynik jutrzejszej konfrontacji odpowiada, że Polska wygra 3:0. - Nie mogę nic innego powiedzieć, bo obok stoi moja żona, Polka - śmieje się Jan de Zeeuw.