W argentyńskim porcie Rio Gallegos okazało się, że do ważącego 18 ton katamaranu dostało się aż 6 ton wody, głównie do uszkodzonego lewego pływaka. Za słabe okazały się nawet pompy, które miały wypompować taką masę wody. Wspomagał je sam Paszke, wylewając wodę wiadrem.
W Rio Gallegos nie ma stoczni jachtowej. Tamtejsze warsztaty zdolne są co prawda do remontu jachtów turystycznych, ale nie wielkiego katamaranu. Dlatego naprawy jednostki ma dokonać ekipa z Polski, w tym Robert Janecki, koordynator rejsu Paszkego. Wylecą oni niebawem do Argentyny. Wcześniej trzeba będzie osuszyć jacht.