Przejechali przeszło 170 km w deszczu i chłodzie, peleton złapał ich 22 km przed metą, ale chyba nie było kibica, któremu ambicja i wola walki Marcina Sapy nie zaimponowała. Tegoroczny mistrz Polski ze Zlotoryi i zwycięzca Małopolskiego Wyścigu Górskiego nie jest sprinterem. Ale lubi i umie uciekać. Dwa razy próbował i się nie udało, pewnie jednak jeszcze spróbuje.
Etap skończył się dziwnie, bo kolarze zmoczeni deszczem... odmówili pokonania ostatniej rundy na ulicach Lublina. Peleton ławą minął metę i się zatrzymał. Wyścig bez rozstrzygnięcia – tego jeszcze nie było!
Można zrozumieć zmęczenie zawodników, którym bezsensowne wydaje się dalsze kręcenie rund po mokrym asfalcie. Ale takie "numery" nie powinny mieć miejsca w poważnych wyścigach. To wyraz lekceważenia asów wobec organizatorów i kibiców. Można przypuszczać, że historia dziwnego buntu będzie miała dalszy ciąg.