Jak wiadomo, trasy w Whistler Olympic Park obfitują w niezwykle niebezpieczne miejsca, a na jednym z zakrętów podczas treningu sprintu pięć żeber złamała Petra Majdić. Najlepsza polska biegaczka miała więcej szczęścia od słoweńskiej koleżanki.
Przeczytaj koniecznie: Pomszczą Sikorę?
Wszystko wydarzyło się na jednym ze zjazdów. Na ostrym zakręcie po bardzo szybkim zjeździe Kowalczyk trafiła na oblodzony i nie najlepiej wyprofilowany fragment trasy. Wtedy bardzo łatwo o wyślizgnięcie się nart spod biegaczki. Tak właśnie się stało w przypadku srebrnej i brązowej medalistki z Vancouver.
- Justyna leżała na boku. Była poobijana i trochę jęczała, ale żyje. To twarda dziewczyna - kwituje jej trener Aleksander Wierietielny (63 l.).