Armstrong oskarżany jest o wieloletnie stosowanie dopingu. Jak twierdzą śledczy, kolarz zażywał erytropoetynę (EPO), testosteron, kortyzon oraz hormon wzrostu.
- To smutny dzień dla wszystkich, którzy kochają sport i jego bohaterów. To przykład na to, chęć wygrywania nie zawsze idzie w parze z uczciwością - oznajmił dyrektor wykonawczy USADA Travis Tygart.
- Przypadek Armstronga jest jednocześnie ostrzeżeniem i przypomnieniem. Mam nadzieję, że kolejne pokolenia sportowców będą konkurować na czystych zasadach, bez stosowania leków zwiększających wydolność - dodał.
Sam zainteresowany odpiera zarzuty, ale podkreśla, że nie zamierza walczyć z komisją antydopingową.
- Przychodzi taki czas w życiu każdego człowieka, że trzeba powiedzieć sobie stop. Dla mnie ten moment nastał właśnie teraz. Mówi się, że oszukiwałem i miałem nieuczciwą przewagę, gdy siedem razy wygrywałem Tour de France. To wszystko kłamstwa, postępowanie przeciwko mnie jest polowaniem na czarownice - czytamy w oficjalnym oświadczeniu legendy kolarstwa.