- Co się stało w meczu z Rosją?
- To proste - nie graliśmy dobrze. Kiepsko serwowaliśmy i mieliśmy problemy z przyjęciem zagrywki. Rosjanie akurat w tych elementach gry spisali się świetnie i na tym poziomie siatkarskiej rywalizacji to musiało okazać się decydujące. Nasz zespół jest młody, niemal wszyscy gracze po raz pierwszy zagrali na igrzyskach i chyba tego doświadczenia nam zabrakło, w ważnych momentach nie kontrolowaliśmy emocji, nie radziliśmy sobie z presją. Przegraliśmy, wielka szkoda, ale ja cały czas wierzę w tych facetów. W tym roku wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Teraz jeszcze skończyło się porażką, ale czas będzie pracował na korzyść polskiej drużyny.
- Co pan mówił polskim siatkarzom po tej porażce?
- Staram się być dla nich jak ojciec. Patrząc na to, jak grają, nie byłem szczęśliwy, ale po porażce starałem się ich pocieszać i uspokajać, bo wiem, że walczyli i dali z siebie wszystko. Cały czas darzę ich wielkim szacunkiem i cieszę się, że mogę z nimi pracować.
- Może po prostu nie trafiliście z formą? Jej szczyt nie przyszedł za wcześnie?
- Nie, to nie tak. To by było zbyt proste wytłumaczenie naszej porażki.
- Ale zawsze pan i pana siatkarze podkreślaliście, że najważniejszy będzie ćwierćfinał, a zakończył się on klęską. Może jednak w przygotowaniach zostały popełnione błędy?
- To jest takie gadanie - jak wygrywamy, to znaczy, że przygotowania były perfekcyjne, a jak przegramy, mówi się, że były złe. To sport i czasami trzeba zaakceptować porażkę. Możecie pisać po tym meczu, co chcecie, ale nie idźcie na łatwiznę. Tak samo było z Radwańską. Po finale Wimbledonu wszyscy ją chwalili, a jak po kilku tygodniach przegrała pierwszy mecz na igrzyskach, zaczęła się krytyka. Przygotowani byliśmy dobrze.
- Starcie z Rosjanami wyglądało jak zderzenie mężczyzn z chłopcami...
- Jeżeli tak mówicie, to popełniacie wielki błąd. To jest wspaniały zespół i należy mu się szacunek. Moi chłopcy przegrali, ale dali z siebie wszystko, broniąc polskich barw.
- Rosja i Włochy nie grały w Lidze Światowej w najsilniejszych składach. Ich gwiazdy odpoczywały. Teraz obie te drużyny są w półfinałach.
- Wiem, do czego pan zmierza, ale to znowu szukanie prostych tłumaczeń porażki. Łatwo tak mówić po fakcie. Gdybyśmy dziś wygrali, mówilibyście, że to dobrze, że walczyliśmy na całego w Lidze Światowej.
- Pan i pana siatkarze byliście w kraju bohaterami. Teraz wszystko może się zmienić...
- Po raz pierwszy wracam z polskim zespołem bez medalu i jest mi przykro, że sprawiliśmy kibicom zawód. Ale najbardziej szkoda mi moich siatkarzy. Nie odwracajcie się teraz od nich.
Trener Anastasi Mógł komfortowo przegrać
Włoski trener polskich siatkarzy był przed igrzyskami w najlepszej sytuacji spośród wszystkich poprzedników. Już w czerwcu przedłużył kontrakt z PZPS i wiedział, że bez względu na wynik w Londynie będzie pracował do 2014 roku. Takiego komfortu pracy związek nie dał wcześniej ani Raulowi Lozano (wyleciał z posady po takim samym jak obecny wyniku na igrzyskach w Pekinie), ani Danielowi Castellaniemu (zwolniony po 13. miejscu w MŚ 2010).
Opinie Fachowców Andrzej Niemczyk (68 l.), trener: Forma nam uciekła
- Forma uciekła. Nawet w pierwszym, wygranym pewnie meczu z Włochami nie była już taka jak podczas tegorocznej Ligi Światowej i Memoriału Wagnera. Anastasi myślał, że uda mu się ustabilizować dyspozycję podopiecznych na wysokim poziomie przez dłuższy czas albo nawet ją jeszcze podwyższyć. Tymczasem okres po Memoriale był za krótki na zbudowanie drugiego szczytu formy, a za długi na utrzymanie poprzedniego.
Grzegorz Wagner (47 l.), trener: Nie mamy killera
- Ewidentnie nie trafiliśmy z formą na najważniejszą imprezę roku. Szczytową dyspozycję osiągnęliśmy na Ligę Światową, a przez pięć tygodni trudno ją utrzymać. Okazało się, że jak nie idzie na parkiecie, to zespół się sypie, każdy gra osobno. To stary problem polskiej drużyny, którego Anastasiemu nie udało się zlikwidować. Inne kłopoty tego zespołu to brak zmienników oraz typowego killera wykańczającego trudne piłki.
Waldemar Wspaniały (66 l.), trener: Niech trener to wyjaśni
- Jestem rozczarowany jak wszyscy. Nie mam wielkich pretensji za mecz z Rosją, tylko za to, co stało się wcześniej. Bo półfinał przegraliśmy w meczach z Bułgarią i Australią, dzięki którym można było znaleźć się na korzystnym miejscu w grupie. Nie znamy szczegółów przygotowań siatkarzy, tego, jak wyglądały treningi i obciążenia. Ale opinia publiczna powinna się dowiedzieć od trenera, dlaczego tylko jeden mecz na igrzyskach był dobry.