Polski mistrz nie ukrywał radości.
- Oj, łezka kilka razy zakręciła się znowu w oku - przyznał Adam. - Niesłychanie sobie cenię ten wyczyn, bo 8 lat temu byłem jednym z głównych faworytów w Salt Lake City i nie miałem złota, a teraz startowałem z innego miejsca. Tak naprawdę, to niewielu na mnie stawiało tu w Vancouver - analizował Małysz.
- Forma była jednak dobra i zapracowałem na ten sukces, nie było w nim żadnego przypadku, no i dlatego pewnie tak bardzo cenię sobie medale zdobyte w Kanadzie - dodał.
Przeczytaj koniecznie: Vancouver: Małysz znów zdobył srebro! Ammann z innej planety
Małysz przyznaje, że przyjechał do Vancouver walczyć o złoto.
- Tak było, ale wszyscy też widzieli, co zaprezentował Simon Ammann. On startował w innej lidze - mówił Adam o fenomenalnym Szwajcarze. - Na normalnej skoczni był mocny, ale na dużej jeszcze mocniejszy - skomentował polski zawodnik wyczyn Ammanna (dwa złota w Kanadzie, w sumie 4 złote medale indywidualnych konkursów olimpijskich - nikt tego wcześniej nie dokonał). - Reszta rywali walczyła tym razem o srebro - dodał Małysz. - Dlatego mogę powiedzieć, że ze swojego wyniku jestem na sto procent zadowolony.
- Niektórzy uważają, że skoki narciarskie to nie jest sport dla starych ludzi - kontynuował Małysz, który w tym roku skończy 33 lata. - Ja tak nie uważam. Ja mówię, że to dyscyplina dla tych, którzy wierzą w pracę i potrafią sobie nakreślić konkretny cel. Tak jak ja.
Adam Małysz wciąż więc - tak się składa, że znowu za sprawą Simona Ammanna - nie ma w kolekcji olimpijskiego złota. - W wieku 36 lat można startować na igrzyskach - podpuszczali Orła z Wisły polscy dziennikarze, mając na myśli olimpiadę w Soczi 2014. - Na razie wiem, że motywacji nie powinno mi zabraknąć do przyszłorocznych mistrzostw świata w Oslo - odpowiada Małysz.
Marek Żochowski, Whistler