Zasmuciły mnie słowa Zbigniewa Tłuczyńskiego, legendy polskiego szczypiorniaka. Jego zdaniem kiepski wynik na hiszpańskich MŚ może oznaczać upadek tej dyscypliny w Polsce.
Oby tak się nie stało. A może błędem było odejście charyzmatycznego selekcjonera Bogdana Wenty? Kiedyś pochopnie zwolniłem Jerzego Engela i Pawła Janasa pod wpływem histerycznej reakcji opinii publicznej. Może sternicy piłki ręcznej powielili mój błąd?
PZPN jest w lepszym stanie niż nasz narodowy przewoźnik LOT. Dlaczego?
Ponieważ od dawna rządzą nim - lepiej lub gorzej - ludzie futbolu kochający ten sport. LOT-em natomiast zarządzali polityczni spadochroniarze bez pojęcia o lotniczym biznesie. Każdy z nich skasował po odejściu okrągły milion złotych za to, że nie pójdzie do konkurencji.
A kto by go zechciał? Nieudacznika, który rozłożył firmę dla Polaków legendarną! Takich firm, rozkradanych w majestacie prawa, jest wiele. Opinię publiczną epatuje się siedzibą PZPN, związkami partnerskimi, luksusowymi prostytutkami, a prawdziwe afery mają się dobrze. "Pieniądze lubią ciszę" - tę dewizę posłowie, senatorowie czy pseudoprezesi wielkich firm opanowali do perfekcji. Szkoda, że tylko wtedy, gdy chodzi o nasze pieniądze wypłacane im w formie odpraw, nagród i bonusów.
Ministra Joanna Mucha stwierdziła, że stadiony nie muszą na siebie zarabiać. Odważna supozycja, ale trudno się z nią nie zgodzić. Dopłacamy do teatrów, filharmonii, bibliotek i domów kultury. Możemy dopłacać i do stadionów. Pod warunkiem, że przed ich wybudowaniem powiedziano by to szczerze.
Tymczasem wmawiano nam, że zyski pojawią się natychmiast. Francuzi czekali na pierwsze zarobione przez Stade de France euro 6 lat, budowa Wembley okazuje się garbem dla Football Association na wiele lat. Dlaczego u nas miałoby być inaczej? Tylko dlatego, że szarlatani wmawiali nam co innego? Joanna Mucha powiedziała to, co powinno być powiedziane dużo wcześniej przez kogo innego.