Narodził się pomysł stworzenia akademii piłkarskiej imienia Kazimierza Górskiego. Nie ma lepszego kandydata na patrona niż najwybitniejszy trener w historii polskiego futbolu. Skoro na Węgrzech udało się stworzyć świetnie funkcjonującą akademię pod wezwaniem legendarnego Ferenca Puskasa, to dlaczego nie spróbować w Polsce? Podwarszawski Nadarzyn jest idealną lokalizacją, są tam życzliwe władze i piękne obiekty. Zaproszony przez legendę "Solidarności" Jerzego Borowczaka udałem w Sylwestra na rozgrywany od dekad mecz "Świetlików" czyli byłych pracowników firmy remontowej, w której pracowali wybitni później ludzie. Politycy, naukowcy, przedsiębiorcy, artyści. Tym razem zabrakło stałego bywalca czyli premiera Donalda Tuska, ale jego koledzy całkiem fajnie sobie pograli. Coraz więcej instytucji organizuje jubileusze, wigilie i sylwestry na sportowo. Rywalizacja na boisku integruje lepiej niż fałszowanie kolęd przy drinku.
Robert Lewandowski znów nie dał szans konkurencji. Kapitan reprezentacji Polski nie ma sobie równych
Zniknął z rynku katowicki "Sport". Moje pierwsze miejsce pracy przez kilkanaście lat, dziennik nieporównywalny z żadnym innym, kopalnia wiedzy o sporcie wielkim i małym, centralnym i lokalnym. Podzielił los równie ciekawego krakowskiego "Tempa". Centralizowanie prasy to duży błąd, ostatnie lata wegetacji lokalnych dzienników wchłoniętych przez paliwowego giganta tylko to potwierdza. Ludzie kochają to, co lokalne, bliskie ich codziennemu życiu.
Bajkowe urlopy piłkarzy ekstraklasy. To tam gwiazdy ligi łapały promienie słońca
"Przegląd Sportowy" jeszcze się trzyma, ale z 6 wydań tygodniowo zjechał do 2, co niepokoi. Tylko nasz kochany SE trzyma się mocno dzięki wspaniałym Czytelnikom. To dla mnie duży zaszczyt, że tyle już lat miś przemawia do państwa z okienka. Teza o nieuchronnym upadku prasy papierowej jest mocno naciągana. W metrze londyńskim czy nowojorskim wciąż widać tłumy z gazetą w ręku. Tytuły sportowe we Francji z L'Equipe, Włoszech z "La Gazetta dello sport", Niemczech z "Kickerem" i na Węgrzech z "Nemzeti Sport" są chętnie czytane. Ze studenckich lat pamiętam obrazek ze stacji metra w centrum Budapesztu: od rana kolejka kibiców czekających na świeże wydanie sportowej gazety z wynikami wczorajszych meczów. Podobno ich wnuki nadal stoją w tej kolejce, mimo że wszystko można dziś znaleźć w Internecie. Tradycja rzecz święta, we Włoszech poranna kawa w bistro z rozłożoną na stoliku gazetą to rytuał. Też kiedyś stałem w kolejce pod "Express Wieczorny", protoplastę tytułu, który teraz macie Państwo w ręku. Szanujmy tradycyjne wartości, a będzie nam w życiu lepiej.
Rządzący krakowską Wisłą Jarosław Królewski idzie w innym kierunku, trenerów i piłkarzy zamierza dobierać wedle algorytmów, inteligencję człowieka zastąpić sztuczną. Ciekawe wyzwanie i odwaga godna szacunku. Czy wybrany przez mądre maszyny trener będzie lepszy od legend wiślackiej ławki Kasperczaka, Smudy, Lenczyka, Engela. Łazarka, Nawałki, Skorży i wielu innych wybitnych szkoleniowców? Czas pokaże, wypada tylko życzyć powodzenia ambitnemu prezesowi, bo ekstraklasa bez "Białej Gwiazdy" jest jak zupa bez soli.