„Super Express”: - Dlaczego właściwie warto oglądać Igrzyska Europejskie?
Kamil Bortniczuk: - To igrzyska kontynentalne, które przeprowadzane są wszędzie, poza Australią. W Europie rzeczywiście do tej pory ta impreza nie miała zbyt wysokiej rangi, a to będą już trzecie takie igrzyska. My pozwalamy sobie na stwierdzenie, że to pierwsze nowożytne Igrzyska Europejskie. My zadbaliśmy o to, by były one rozgrywane w odpowiedniej randze: mistrzostw Europy, albo bezpośrednich eliminacji do igrzysk w Paryżu. To gwarantuje najsilniejszą obsadę i osiąganie możliwie najlepszych wyników, bo każdy będzie zmobilizowany tym, żeby czy to wywalczyć mistrzostwo Europy, czy kwalifikację olimpijską. Wymiar sportowy tej imprezy będzie absolutnie topowy. Szczególnie w porównaniu do tej drugiej edycji w Mińsku, która pod tym względem była wyjątkowo nieudana. A dlaczego warto oglądać? Chociażby dlatego, że to będą zmagania najlepszych europejskich sportowców, a z perspektywy Polski warto ją było zorganizować jeszcze z wielu innych powodów. To jest po pierwsze walor promocyjny. Po drugie, jesteśmy czasem na Zachodzie postrzegani jako kraj przyfrontowy i niebezpieczny, a my tę imprezę organizujemy nawet w Rzeszowie, gdzie będą skoki do wody. Pokażemy dzięki tej imprezie, że Polska jest krajem bezpiecznym, gdzie można spokojnie spędzać wolny czas. To ma szczególne znaczenie szczególnie w Małopolsce, która z turystyki gospodarczo żyje. To największa impreza multidyscyplinarna w historii Polski, jeśli chodzi o liczbę sportowców, oficjeli, którzy będą gościć w Polsce, liczbę obiektów czy wolontariuszy.
- Ile osób będzie pracowało przy tej imprezie?
- Tysiące. Bezpośrednio w organizację zaangażowane są setki ludzi, a wolontariuszy będą tysiące. Ponad 7 tysięcy samych sportowców, z oficjelami i delegatami to ponad 10 tysięcy. Nie ma lepszej okazji, by pokazać światu, że potrafimy organizować największe imprezy. Z igrzyskami olimpijskimi włącznie.
- No właśnie. Wciąż nie brakuje głosów, że z igrzysk, to tylko te olimpijskie...
- Nie ma co oszukiwać rzeczywistości: w poprzednich dwóch edycjach tak było. My jednak zadbaliśmy o to, by ta ranga była odpowiednia. I tak będzie. Tysiące sportowców, wolontariuszy. Nie ma lepszej imprezy, by przetrzeć się przed igrzyskami olimpijskimi..
- Mam rozumieć, że po igrzyskach europejskich rozpocznie się w Polsce debata na temat organizacji igrzysk olimpijskich?
- Ja próbowałem rozpocząć tę debatę już kilka miesięcy temu różnymi wypowiedziami. Jeżeli Igrzyska Europejskie będą dobrze zorganizowane, a dzisiaj wszystko na to wskazuje, to tak, będziemy rozmawiać o tym, że następnym krokiem w pokazywaniu naszego sukcesu, nie tylko sportowego ale i gospodarczego ostatnich 30 lat, powinny być starania o igrzyska olimpijskie.
- Ile organizacja igrzysk europejskich będzie kosztować?
- Koszty nie powinny przekroczyć 500 milionów złotych, z czego 200 milionów to zaangażowanie budżetu państwa, 100 milionów od miasta Krakowa, kolejne 100 milionów to pieniądze z samorządu województwa małopolskiego. Brakujące środki to są w większości pieniądze pochodzące od sponsorów, plus te wygenerowane bezpośrednio na samej imprezie: z biletów czy praw telewizyjnych. W ślad za tym poszło 200 milionów od Ministerstwa Sportu i Turystyki, ale to środki, które pozyskaliśmy dodatkowo. To nie są pieniądze wydatkowane kosztem innych programów. I to są środki, które pozostaną: stadion Wisły po remoncie będzie jednym z najładniejszych stadionów piłkarskich w Polsce. Strzelnica we Wrocławiu, doprowadzona do absolutnego topu, zostanie we Wrocławiu. Trybuna przy stadionie w Tarnowie będzie służyła do tego, aby obserwować sporty plażowe. I ona zostanie i będzie służyła kibicom na lata.
- Podczas Igrzysk Europejskich nie zobaczymy Rosjan i Białorusinów. Jak rozumiem, ta decyzja nie potrzebowała zbyt długiej debaty?
- Mamy bardzo dobre relacje z osobami zarządzającymi europejskim komitetem olimpijskim. Od początku stawialiśmy te dwie sprawy jednoznacznie: albo będzie tak, jak się umawialiśmy, albo bez Rosjan i Białorusinów, albo nie będzie w ogóle. Ani razu nie zdarzyło się, że nasi partnerzy stawiali sprawę na ostrzu noża. Wiedzieli, jakie są nasze warunki i po dżentelmeńsku tej umowy dochowywali.
- Jaka cyferka będzie w klasyfikacji medalowej przy Polsce?
- Zawsze musimy walczyć o zwycięstwo, zatem stawiamy na jedynkę. Mamy wiele szans medalowych, a już drugiego dnia powinniśmy się cieszyć ze złota Aleksandry Mirosław.