Sławomir Szmal: Mówią na mnie ściana - WYWIAD

2010-09-09 18:00

Jeszcze przez rok będzie grał w niemieckim Rhein Neckar Loewen. Potem przeniesie się do VIVE Kielce. W drugiej części wywiadu Sławomir Szmal (32 l.) wyjaśnia, dlaczego postanowił wrócić do Polski.

"Super Express": - W tym roku zostałeś wybrany na najlepszego bramkarza świata. Jakie to uczucie?

Sławomir Szmal: - W moim życiu prawie nic się nie zmieniło. Może tylko tyle, że w klubie mówią na mnie "Ściana" (śmiech). OK, może jak skończę karierę, to będę dzieciakom opowiadał, że byłem najlepszy na świecie.

- Po strzeleniu ci bramki koledzy śmieją się, że pokonali najlepszego na świecie?

- Nie, ale gdy ostatnio byłem w odwiedzinach u wujka, jeden z małych chłopców dwa czy trzy razy strzelił mi gola na krótkim treningu i stwierdził: "A myślałem, że jesteś najlepszy".

Przeczytaj koniecznie: Jan Mucha zatrzymał Rosję

- Po zakończeniu tego sezonu przenosisz się do VIVE Kielce. Skąd taka decyzja?

- W Kielcach buduje się wielka drużyna. W Niemczech zaczęło się mówić o VIVE. Coraz więcej zawodników dostaje propozycje przejścia do tego klubu, z każdym powrotem do polskiej ligi poziom będzie się podnosił. VIVE nie ma jednak żadnych poważnych rywali. Płock nie trafił z zakupami, wybrał nieodpowiednie osoby, z zagranicy.

- To źle?

- Jeśli stawia się na zagranicznych zawodników, trzeba się liczyć z tym, że nie będą mieli takiego serca do walki, bo przyjeż-dżają dla pieniędzy. Wydawanie olbrzymich kwot na zagranicznych graczy jest bez sensu, lepiej sprowadzić kilku Polaków z Bundesligi.

- Jeszcze przez rok pograsz w Rhein Neckar Loewen. Celem klubu jest mistrzostwo?

- Jestem realistą, który preferuje delikatny pesymizm (śmiech). Nie widzę tego tak kolorowo. Zostaliśmy wzmocnieni i na pewno będziemy bardzo dobrze grać w ataku. Problemem jest obrona. W mediach sprzedają się ludzie, którzy rzucają bramki. A o tych zawodnikach, którzy walczą w obronie, jak w kadrze Artur Siódmiak czy Michał Jurecki, jest cicho. A oni są bardzo potrzebni.

Patrz też: Acquafresca musi szybko zdecydować

- Masz 5-letniego syna Filipa. Odziedziczył po ojcu talent do piłki ręcznej?

- On chce być... sędzią. Nie chce się pocić, więc wybrał dobrze (śmiech). Ale ja go do niczego nie przymuszam. Staramy się pokazać mu wszystkie drogi, wyboru dokona sam.

- Jakie masz hobby poza szczypiorniakiem?

- Koledzy się śmieją, że moja żona nie ma łatwo, bo czego spróbuję, to tym się fascynuję. Do tej pory był windsurfing, a ostatnio kupiłem motocykl. Podczas obozu przygotowawczego poszedłem na chwilę nurkować i też połknąłem bakcyla.

- Mówi się, że aby zostać bramkarzem, trzeba być trochę szalonym. Zgadza się?

- Ja jestem mały "ADHD-owiec". Niektórzy nawet mówią, że bramkarzy, czyli arystokrację, linia szóstego metra oddziela od normalnych ludzi. I to chyba prawda.

Najnowsze