- Przed startem w Daegu przemaszerowałem około 3500 kilometrów, o 300 więcej niż rok temu. Uważam, że jestem dużo lepiej przygotowany niż w poprzednim sezonie, chociaż treningi zakłóciło naderwanie mięśnia przywodziciela lewej nogi. Ból odzywa się do dzisiaj - mówi Sudoł.
Jego trenerem jest Rosjanin Ilja Markow, były mistrz świata. Konsultantem - chodziarz wszech czasów Robert Korzeniowski. Dzięki przynależności do Klubu Londyn 2012 Sudoł mógł trenować w ciepłych krajach, w górach RPA, Szwajcarii i Słowacji, oraz mógł sobie pozwolić na jeszcze jeden luksus.
- Zakupiono mi namiot tlenowy z prawdziwego zdarzenia. Pod takim namiotem powietrze jest rozrzedzone, jak w górach. Organizm znajduje się w hipoksji, czyli stanie niedotlenienia tkanek, przez to produkuje więcej krwi i poprawia się wytrzymałość. Inni w tym celu stosują zakazany hormon EPO, a ja... wiele nocy przesypiałem pod tym namiotem, gdy byłem na nizinach. Żaden z polskich lekkoatletów nie używa namiotu tlenowego w takim stopniu jak ja - podkreśla Sudoł.