To był wspaniały polski finisz. W przedostatnim dniu igrzysk, gdy wydawało się, że biało-czerwoni wyjadą z Pekinu z zaledwie ośmioma medalami, najpierw Maja Włoszczowska (25 l.) zdobyła srebro w kolarstwie górskim, a potem w jej ślady poszły kajakarki - Beata Mikołajczyk (22 l.) i Aneta Konieczna (30 l.).
Na ostatnie dwa medale czekaliśmy aż cztery dni. Wreszcie Włoszczowska przywróciła uśmiechy na twarzach polskich kibiców. Trasa była potwornie trudna, a upał nie do zniesienia. Ale pracowita jak pszczółka Maja poradziła sobie wspaniale. Wreszcie w triumfalnym geście mogła przenieść rower przez linię mety, a potem dumnie zapozować do zdjęć z biało-czerwoną flagą.
Włoszczowska nie była kandydatką do medalu. Za to na parę kajakarek liczyliśmy. I nie zawiodły!
Dla Anety Koniecznej - znanej wcześniej pod panieńskim nazwiskiem Pastuszka - był to trzeci medal olimpijski (wcześniej zdobyła brąz w Sydney i Atenach). Po żadnym z poprzednich medalowych wyścigów nie była tak wykończona, jak po tym w Pekinie.
- Marzę tylko o prysznicu i o usłyszeniu głosu córeczki, która ma 2 lata i bardzo przeżywa rozstania z mamą. Podobno w trakcie finałowego wyścigu ciągle biegała i krzyczała przed telewizorem, przeszkadzając w oglądaniu relacji - opowiada Aneta.