- W dzień się nie da, za gorąco – tłumaczy Bukowiecki i razem z reporterem "SE" wybrał się na wieczorny spacer. Upał był wprawdzie nadal ogromny, bo temperatura przekraczała 30 stopni, ale przynajmniej słońce już nie paliło. Na nocnym targu – to popularne miejsca w krajach dalekiej Azji – nasz kulomiot postanowił spróbować miejscowych specjałów. Wybór padł na grilowane kałamarnice. - Całkiem niezłe, ale lepiej wyglądały niż smakowały – śmieje Bukowiecki, który oprócz owoców morza spróbował również innych lokalnych specjałów. - Niestety nie mam pojęcia co to było. Tajwańczycy znają tylko chiński więc się nie dogadaliśmy. Ale smaki ciekawe - dodał zawodnik.
- Nigdy nie mam czasu, żeby pozwiedzać. Zawsze mój pobyt w innym kraju zamyka się w kółku lotnisko, autobus, hotel i stadion. Cieszę się, że w Tajwanie było inaczej i choć na 4 godzinki wyskoczyłem do miasta – opowiada kulomiot. W Tajpej, oprócz nocnego targu i słynnej świątyni Longshan, obejrzał też jeszcze niedawno najwyższy budynek świata. Taipei 101 widoczny jest niemal z każdego miejsca stolicy Tajwanu. - Skoro Piotr Lisek zawsze świętuje medal stając na rękach, to ja nie mogę być gorszy – śmieje się Bukowiecki. Tajwańczycy z zachwytem przyglądali się Polakowi, który ku ich zdziwieniu stał na rękach tuż przy Taipei 101.
Nocne zwiedzianie Tajpej. Konrad Bukowiecki świętował medal kałamarnicą
Konrad Bukowiecki (20 l.) postanowił egzotycznie świętować srebrny medal zdobyty w pchnięciu kulą na uniwersjadzie w Tajpej. Polak wybrał się na wieczorne zwiedzanie stolicy Tajwanu i próbowanie lokalnej kuchni.