Niespełna 31-letni pływak pochodzi z Głogowa na Dolnym Śląsku, a mieszka od szeregu lat w Warszawie i od ubiegłego roku trenuje w stołecznym klubie UKS G-8 Bielany. Ma już w dorobku 22 medale MŚ i ME na basenach 25 i 50 m, zdobyte rok po roku od 2011 (z wyjątkiem roku 2020, gdy nie odbyły się imprezy mistrzowskie). Aż 19 z nich wywalczył na dystansie 200 m grzbietem. W kolekcji brak mu jedynie medalu olimpijskiego.
Radosław Kawęcki zdobywał miejsca na podium pod okiem kolejnych trenerów: Jacka Miciula, Pawła Słomińskiego, a od połowy roku 2021 jest podopiecznym Pawła Wołkowa. Ten sam szkoleniowiec prowadzi 17-letniego Ksawerego Masiuka, jedynego polskiego finalistę w pięciu pierwszych dniach czempionatu w stolicy Węgier.
Trzy tygodnie temu kontuzja pleców zmusiła najlepszego polskiego grzbiecistę do wycofania się z mistrzostw Polski w Lublinie. Podjął rehabilitację, wznowił trening ale nie udało mu się w tak krótkim czasie odzyskać pełnej dyspozycji.
Na pływalni w Budapeszcie „Kawa” uzyskał dwudziesty wynik eliminacji 2.00,69 min, o 6 i pół sekundy gorszy od należącego do niego rekordu Polski. Do półfinału kwalifikowała się szesnastka.
„Wrócę silniejszy – jak zawsze” - zadeklarował warszawski pływak na Instagramie.
Okazją do tego będą grudniowe MŚ na krótkim basenie w Melbourne.
A jedyną realną szansą na polski medal w Budapeszcie wydaje się teraz występ Katarzyny Wasick na 50 m kraulem – w piątek i sobotę 24 i 25 czerwca.