- To takie luźne założenie. Jestem coraz starszy i coraz więcej mnie boli... - zastrzega nasz kulomiot. - Ale zakładam, że będę startował do igrzysk 2016.
Nawet jeśli zrealizuje ten plan, to oznacza, że musiałby wygrywać każdego roku, by skompletować wymarzone 14 tytułów. Po sobotnich zawodach wydaje się, że jest w stanie to zrobić. Majewski, który kilka dni temu ustanowił w Sztokholmie rekord Polski (21,95 m) na stadionie Zawiszy nie miał konkurentów. W ostatnim występie przed światowym czempionatem uzyskał 21,17 m.
- Jestem zadowolony - uśmiecha się siedmiokrotny mistrz kraju. - Sezon jak do tej pory jest aż za dobry. Ale skoro jest jak jest, to nie narzekam - puszcza oko.
Rok temu Majewski wygrał krajowy czempionat wynikiem 20,50 m, granicę 21 metrów przełamał dopiero w Pekinie.
- Myślałem niedawno, że przełamanie kolejnej bariery - 22 metrów - zajmie mi trzy lata. A już jestem o krok od niej. Niezłe przyspieszenie - śmieje się 142-kilogramowy olbrzym.