Leo Messi po raz drugi w karierze wygrał Copa America, choć w niedzielnym finale z Kolumbią musiał zejść z boiska i z ławki obserwował zwycięstwo kolegów 1:0 po dogrywce. Nie przeszkodziło mu to w świętowaniu kolejnego trofeum w barwach Argentyny, która ponownie oszalała ze szczęścia. To było na tyle duże, że najwyraźniej pozbawiło Argentyńczyków rozumu. W szale radości piłkarze "Albicelestes" zaczęli bowiem... obrażać Francuzów na tle rasowym. Skandaliczne przyśpiewki rozeszły się po całym świecie za sprawą nagrania Enzo Fernandeza. "Grają we Francji, ale wszyscy pochodzą z Angoli. Matka Mbappe jest z Nigerii, jego ojciec z Kamerunu, a w dokumentach ma francuskie obywatelstwo" - śpiewali fetujący Argentyńczycy. Nic dziwnego, że wybuchła afera, w której głośno mówi się także o Messim - kapitanie drużyny.
Jedną z osób, która publicznie zwróciła się do Messiego, był członek tamtejszego rządu - Julio Garro. Jest on podsekretarzem ds. sportu i nie krył oburzenia rasistowskimi przyśpiewkami piłkarzy. Te jego zdaniem "stawiają Argentynę w złej sytuacji". - Uważam, że kapitan kadry narodowej powinien wyjść i przeprosić za całą sytuację. Podobnie powinien postąpić prezes. To byłoby odpowiednie zachowanie - cytował go portal tn.com.ar. Kilka godzin później polityk zamieścił jednak sprostowanie na platformie X!
"Kategorycznie zaprzeczam, że prosiłem Messiego o przeprosiny. Byłby to brak szacunku dla kogoś, kto nieustannie zaszczyca nas swoją ludzką i sportową klasą" - napisał Garro. Nie wiadomo, czy faktycznie media przekręciły jego słowa, czy postanowił wycofać się z publicznego starcia z Messim, jednak internauci wydali już swój wyrok. Polityk stał się obiektem drwin, a wybitny piłkarz i tak obrywa za skandaliczne sceny. "Niektórzy po prostu powinni się zamknąć", "Francja będzie musiała teraz przeprosić Messiego", "Klaun" - komentowali użytkownicy X.