Informację na ten temat podał Toshiro Muto, przedstawiciel komitetu organizacyjnego igrzysk w Tokio. Jak zapewnił, nie chodzi o śledzenie kogokolwiek, tylko o pewność, że nie są łamane zasady przemieszczania się po mieście, jakim podlegają przedstawiciele mediów. Zostały one umieszczone w trzeciej edycji regulaminu bezpieczeństwa igrzysk, która ma zostać opublikowana jeszcze w tym miesiącu. Jak wyjaśnił Muto, dziennikarze przyjeżdżający do Japonii będą musieli zostać przetestowani na koronawirusa dwukrotnie przed wyjazdem i kilka razy po przyjeździe. Przez pierwsze 14 dni nie mogą swobodnie poruszać się po mieście, będą odbywać co w rodzaju kwarantanny i wolno im będzie korzystać jedynie ze środków transportu olimpijskiego na areny zmagań.
Jan Tomaszewski ZAORAŁ Paulo Sousę. Te słowa mówią wszystko. Posypały się GROMY
Surowe kary za złamanie reguł
Właśnie po to, by uniknąć sytuacji, że reporterzy nie respektują tych zasad, zostanie wprowadzony monitoring GPS-em ich telefonów. Organizatorzy nie zamierzają żartować. „Jeśli zostaną złamane zasady, karą może być zawieszenie lub pozbawienie akredytacji, a w ostateczności także deportacja” – zapowiedział Muto. „Możemy użyć GPS, jeśli goście będą się znajdować w miejscach, w których nie powinno ich być, czyli niezwiązanych z ich pracą. Po 14 dniach wolno będzie prowadzić swobodną aktywność medialną” – dodał, nie informując jednak jak zostanie rozwiązana sprawa monitorowania innych gości igrzysk olimpijskich i paraolimpijskich.
11 tysięcy sportowców, 60 tysięcy gości
W igrzyskach w Tokio ma wziąć udział ponad 11 tysięcy sportowców, a liczba gości to blisko 60 tys osób, na co składają się członkowie rodziny olimpijskiej, olimpijskich komitetów krajowych, międzynarodowych federacji, przedstawiciele nadawców telewizyjnych i radiowych oraz innych mediów.