– Jak zapamiętałeś tego pierwszego historycznego gola w finałach EURO?
– To była najbardziej wyjątkowa bramka w mojej karierze. Przecież ja do tej kadry dołączyłem niedługo przed EURO, byłem w niej nowym graczem. A mimo to wszyscy świetnie mnie przyjęli. I tym bardziej zależało mi na tym, żeby odwdzięczyć się dobrą grą i bramką. Dla mnie tamten gol był szczególny z jeszcze jednego powodu. Strzeliłem go dokładnie sześć miesięcy po śmierci mojego taty.
– Jak zapamiętałeś tego pierwszego historycznego gola w finałach EURO?
– To była najbardziej wyjątkowa bramka w mojej karierze. Przecież ja do tej kadry dołączyłem niedługo przed EURO, byłem w niej nowym graczem. A mimo to wszyscy świetnie mnie przyjęli. I tym bardziej zależało mi na tym, żeby odwdzięczyć się dobrą grą i bramką. Dla mnie tamten gol był szczególny z jeszcze jednego powodu. Strzeliłem go dokładnie sześć miesięcy po śmierci mojego taty.
- Radości nie psuje ci fakt, że tak naprawdę ten gol padł ze spalonego?
– Nie. Skoro sędzia uznał bramkę, to nie miałem się czym przejmować. To była ogromna radość. Również dlatego, że zostałem uznany za najlepszego piłkarza tamtego meczu.
– To jedyna polska bramka w finałach ME. Jak myślisz, kto teraz przejdzie do historii, strzelając pierwszego gola dla Polski na EURO 2012?
– Przede wszystkim mam nadzieję, że tych goli będzie o wiele więcej niż w Austrii. Poważnym kandydatem jest Robert Lewandowski, którego spotkałem, grając w Legii. Najwięcej dobrych momentów miałem właśnie w tym klubie, więc najbardziej życzę gola tym kadrowiczom, którzy mają lub mieli coś wspólnego z Legią. Choć oczywiście jeśli strzeli „nie legionista”, to też się będę cieszył.
– Zaczynamy meczem z Grecją, w której mieszkasz od kilku lat. Jak będzie?
– Będzie bardzo ciężko przełamać grecką obronę, bo jest niemal całkowicie szczelna. Ale Polska ma kilka indywidualności, które są w stanie to zrobić.