Potrzebowałem bicza!

2009-01-17 3:00

"Orzeł z Wisły" był w dobrym humorze po wczorajszym konkursie na Wielkiej Krokwi. Trudno się dziwić. Dobre skoki na odległość 121 i 118 metrów dały mu najwyższą lokatę w tym sezonie.

- Czy pożegnał się pan z myślami o zakończeniu kariery?

- One pojawiły się w trakcie Turnieju Czterech Skoczni. Dość dawno przecież nie zdarzyło się, żebym nie wszedł do czołowej trzydziestki, tak jak w Ga-Pa. Dostałem wielki cios i nie wiedziałem, jak się zachować. Nachodziły mnie myśli, że może to już koniec i że może powinienem odpuścić. Ale tych myśli już dawno nie ma.

- Na treningach w czwartek skakał pan, jak za najlepszych czasów.

- Rzeczywiście. Po skoku na 136 metrów wszyscy mówili mi, że to był wielki skok.

- A na ile jest pan zadowolony z występu w piątek?

- Moje skoki nie były tak dobre, jak w czwartek albo na treningach w Lahti. Ale to dlatego, że zawody w Zakopanem wypadły dla mnie za wcześnie. Dla najlepszej publiczności chciałem skoczyć jak najlepiej i w drugiej próbie trochę spóźniłem odbicie, narty wyszły za szybko z progu i już nie odleciałem jak dzień wcześniej. Ale mam nadzieję, że będzie coraz lepiej.

- Wrócił pan do walki z najlepszymi...

- Tak, to bardzo miłe uczucie.

- "Naprawił" pana Hannu Lepistoe?

- On jest wielkim autorytetem i kiedy mówi mi, żebym zrobił tak a tak, to nie kombinuję i robię, co on mówi. A z Łukaszem Kruczkiem bardzo często dyskutowaliśmy. I kiedy powstał taki duży "dołek" formy, potrzebowałem bicza na siebie.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze