Przemysław Niemiec, bohater Giro d'Italia. Samochód też miał na pedały - odwiedziliśmy dom rodzinny naszego kolarza

2013-05-28 13:46

- Pierwszy rower Przemka kupowałem w tym samym czasie, co malucha dla żony. Samochód kosztował wtedy 12 tysięcy złotych, a rower tysiąc więcej. Ale to była maszyna. Jak dla zawodowca - uśmiecha się pan Krzysztof (54 l.), tata polskiego bohatera tegorocznego Giro d'Italia - Przemysława Niemca (33 l.), który w klasyfikacji generalnej zajął znakomite szóste miejsce.

Zdjęcia z albumu rodzinnego Przemysława Niemca

- To był sprzęt złożony pod wymiar. Specjalnie dla Przemka. Kiedy w 1997 roku zdobył pierwszy medal, brąz w mistrzostwach Polski juniorów, zapytałem: "Synku, a kiedy będzie złoto?". "Jak mi tata kupi rower" - odparł. Nie miałem wyjścia i za rok faktycznie wykręcił złoto - wspomina Niemiec senior.

- Początkowo niczym się nie wyróżniał. Ale już po roku treningów zaczął wygrywać. Waleczny, zawzięty, uparty. Wiedział, czego chce - chwali podopiecznego pierwszy trener Piotr Karkoszka (59 l.).

Świetna jazda Przemka Niemca w tegorocznym Giro sprawiła, że rodzinna miejscowość kolarza - Pisarzowice - dosłownie oszalała na punkcie kolarstwa i krajana jeżdżącego we włoskiej grupie Lampre-Merida.

- Wszyscy tu żyją występami syna - mówi z dumą tata kolarza.

- Przemek pierwszy kontrakt zawodowy z Amore Vitą podpisał w 2002 roku. I jak po kilku miesiącach nieobecności zobaczyłam go w jakimś wyścigu na kanale RAI Sport, to go nie poznałam. Taki był chudziutki, wymizerowany - wtrąca mama kolarza pani Elżbieta, która z babcią Przemka panią Marią (76 l.) najbardziej przeżywa jego starty. - Boimy się o niego. Na treningach w Polsce po wypadkach z samochodami miał już połamaną szczękę i obojczyk - ujawnia pani Niemcowa.

Kiedy tylko kolarz jest w Polsce, przejeżdża po 200 km dziennie. - Jak przejedzie stówkę, to tak, jakby wybrał się do kiosku po gazety - opowiada pan Krzysztof. - Według niego można ustawiać zegarki. Śnieg, deszcz, upał, o godz. 10 rano wyjeżdża na trening - dodaje.

Kolarz osiadł w Pisarzowicach. Ożenił się, ma synka Oliwiera (3 l.), który już wsiada na rower, ale tak jak dziadka ciągnie go do muzyki. Bo Krzysztof Niemiec to nie tylko szef największego w okolicy warsztatu samochodowego, ale również perkusista i lider zespołu Aster.

- Przemek woli techno. To go nakręca - zdradza młodszy brat kolarza Michał (28 l.), który jako jedyny w całej rodzinie może opiekować się luksusowym audi Q7 kolarza.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze

Materiał sponsorowany