Jak się okazało, winowajcą katastrofy był włoski pilot. Przed jednym z zakrętów w lewo Inglesi podyktował Kubicy złą informację o skali trudności łuku. Kubica sądził, że może jechać o wiele szybciej niż było w rzeczywistości. Okazało się, że pilotowi... skleiły się kartki w notesie.
- Emanuele wprowadził mnie w błąd. Jestem na niego trochę zły, bo niewiele brakowało nam do zwycięstwa - opowiadał Robert. - Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało.
Wielka szkoda, bo Kubica po raz kolejny pokazał we Francji wspaniałą rajdową formę. Wygrał 10 odcinków specjalnych, jechał jak natchniony, a kolejni rywale się wykruszali.
Uważany za najgroźniejszego przeciwnika Polaka Belg Freddy Loix wypadł z rajdu na siódmym OS-ie i w tym momencie wiadomo już było, że krakowianinowi nikt nie ma prawa zagrozić.
W niedzielę rano po dziesiątym OS-ie przewaga Kubicy nad Francuzem Cedrikiem Robertem wynosiła blisko 6 minut! - Mamy jechać szybko, ale bezpiecznie - zapowiadał przed końcówką imprezy nasz kierowca...
Ostatecznie zwycięzcą Rallye du Var został Cedric Robert jadący peugeotem 207 S2000.