Rosja - Czechy wynik 4:1. Armia Sbornej zalała Wrocław

2012-06-09 4:00

Kiedy po trybunach wrocławskiego stadionu przetoczyło się ogłuszające "Hurrrrraaaaa!" dziesięciu tysięcy rosyjskich kibiców, wystarczyło zamknąć oczy, by mieć wrażenie, że naciera Armia Czerwona. Odczucie niesamowite. Samolotami, często prywatnymi, pociągami, a nawet taksówkami docierali do Wrocławia kibice Sbornej.

- Rosija, Rosija! - zdzierali gardła pod stadionem już kilka godzin przed meczem fani drużyny Dicka Advocaata.

- Przyleciałam do Polski z St Petersburga. Studiuję medycynę, ale teraz najważniejsza jest kamanda. Nie wracam do domu bez mistrzostwa Europy - śmiała się Katia (22 l.), urocza filigranowa blondynka.

Kolorowo ubrani, rozśpiewani i w zdecydowanej większości trzeźwi Rosjanie przed wejściem na trybuny przekomarzali się z sympatykami Czech, na palcach pokazując, ile goli Arszawin i spółka strzelą Petrowi Cechowi.

Czesi, choć do stolicy Dolnego Śląska mają znacznie bliżej, do Wrocławia przyjechali w sile zaledwie siedmiu tysięcy. Też głośni, rozśpiewani, ale mieli często problemy z przebiciem się przez rosyjski tumult. Były wzajemne docinki, ale bez agresji. I tak przez pół godziny, bo szybko stracone gole, skuteczniej niż Rosjanie na trybunach, uciszyły kibiców zza południowej granicy.

- Teraz na Warszawę! - krzyczał po czwartej bramce dla Sbornej jegomość w marynarskiej koszulce z napisem "Rosija Czempion". Goście ze wschodu milkli tylko wtedy, gdy fani biało-czerwonych zaczynali skandować gromkie: Polska! Polska! To przedsmak tego, co czeka Rosjan w starciu z drużyną Franciszka Smudy.

Najnowsze