Skoczek z Ustronia złapał życiową formę podczas mistrzostw świata w Oberstdorfie. Pokazał wielką moc, niczym jego filmowy krajan, Gustlik Jeleń z „Czterech pancernych”. Nie miał sobie równych w konkursie indywidualnym na skoczni normalnej (K95). Pokonał m.in. bohatera zimowego sezonu, Norwega Halvora Egnera Graneruda. Na dużej skoczni w konkursie indywidualnym był czwarty. Ale w drużynówce znów nikt mu nie podskoczył. Zdecydowanie najwyższa nota indywidualna wywindowała polski kwartet na trzecie miejsce na podium.
Kolory jego medali w Oberstdorfie były takie same jak cztery lata wcześniej w MŚ w Lahti, tyle że odwrotnie: wówczas był brąz indywidualnie i złoto w drużynie. Ale medalista był zupełnie odmieniony. Po wywalczeniu brązowego krążka w Lahti Piotr Żyła nie był w stanie wypowiedzieć ani słowa. W czempionacie w Oberstdorfie wyrzucał z siebie mnóstwo słów i wył z radości.
„Skoki narciarskie to stan umysłu” – powiedział dziennikarzom mistrz świata. I ciało, i umysł dorosły do mistrzowskiego poziomu.
W wielkanocną niedzielę zaprezentował publicznie swoje zdolności w grze na gitarze. W kabarecie Polsatu zagrał w towarzystwie zespołu Enej.