- Nie wydaję na nią (na muzykę - przyp. red.), bo kradnę z Internetu. Kupuję płyty tylko tych artystów, których szanuję, maksymalnie wychodzi dziesięć w roku - powiedział dla "Gazety Wyborczej" złoty medalista z Pekinu i Londynu w pchnięciu kulą.
Jego słowa wywołały burze.
- Nasz mistrz bez zażenowania mówi ‘kradnę’. Czyli przyznaje, że jest złodziejem. Ale nie takim sobie zwykłym. Bo on okrada tylko tych artystów i ludzi z nimi pracujących, których nie szanuje. Na marginesie to szkoda, że dziennikarz nie zapytał, co taki artysta musi zagrać czy zaśpiewać, aby być przez ‘Mistrza-Złodzieja’ szanowanym i opłaconym” - pisze w oświadczeniu dla wirtualnemedia.pl Andrzej Paweł Wojciechowski, szef MJM Music PL.
Krótko po tej wymianie "uprzejmości" bloger Wirtualnych Mediów, Hirek Wrona, sąsiad i znajomy Majewskiego, wziął w obronę naszego mistrza.
"Znam Go!
Jest moim kolegą i sąsiadem. Kupuje płyty i książki. I jeszcze obiecał w tym roku wspomóc akcję „Bądź świadomy” , której celem jest wytłumaczenie młodym ludziom co to są prawa autorskie i jak z nich legalnie korzystać. Najważniejsze jednak dla mnie jest to, że Tomek jest uczciwym, fajnym i wesołym człowiekiem. Ciężko pracującym na swoje sukcesy."
Wrona przytacza też ich prywatną rozmowę z Majewskim, w której kulomiot zaprzeczał, by był złodziejem.
Tomasz Majewski jest złodziejem? "Kradnę muzykę z Internetu"
2012-08-18
12:40
Tomasz Majewski po igrzyskach w Londynie coraz częściej udziela szczerych wywiadów. W jednym z nich wyznał, że lubi słuchać muzyki, ale najczęściej kradnie ją z Internetu. Ta wypowiedź oburzyła branżę fonograficzną.