- Najprawdopodobniej złamałem nogę - tłumaczył się Najman. Badania wykazały jednak, że o złamaniu nie ma mowy. Po prostu przegrał z bólem.
Sam sobie zrobił krzywdę
- Wszystkie kopnięcia fajnie wchodziły, nie czułem żadnego bólu. Szkoda tego ostatniego ciosu. Nie wiem, czy trafiłem w piszczel, czy po prostu kopnąłem go luźną nogą. Czułem, jakby coś mi strzeliło w nodze. Sam sobie zrobiłem krzywdę. Lekarz mnie zbadał, noga nie jest złamana - wyjaśnił "El Testosteron".
Szkoda, że Najman nie wziął przykładu ze swojego idola - dwukrotnego mistrza olimpijskiego Jerzego Kuleja (71 l.), który w jednym z meczów z Niemcami przeboksował trzy rundy ze złamanym palcem. Marian Kasprzyk wywalczył olimpijskie złoto w Tokio ze złamaną ręką. Mistrz UFC wagi koguciej - Dominick Cruz (26 l.), w ostatniej walce cztery rundy bił się ze złamaną dłonią. Wygrał na punkty.
Rewanżu nie będzie
- Ból jest częścią sportów walki, a tymczasem Najman poddał się bez powodu. Jestem zdegustowany - kpił z rywala Saleta, który był wyraźnie zawiedziony, że pojedynek skończył się tak szybko. - Wiedziałem, że kondycji starczy mu na pół minuty, minutę. Dlatego chciałem poczekać, nie dać się trafić żadnym mocnym ciosem. Miałem jednak nadzieję, że jak on się zmęczy, to zacznę go bić, ale nie zdążyłem - podsumował Saleta.
Były mistrz Europy w boksie podkreślał, że trzeciego pojedynku z Najmanem na pewno nie będzie. - Gdy zobaczyłem Najmana na ważeniu, pomyślałem, że jak przegra, to pewnie będzie żądał rewanżu w sumo. Ale ja takiej walki nie przyjmę, bo nawet za milion dolarów nie mam zamiaru tak się zapuścić - podsumował.