Władysław Kozakiewicz

i

Autor: archiwum se.pl

Władysław Kozakiewicz: Ludzie lepiej pamiętają wała niż złoty medal [WYWIAD]

2013-07-31 6:00

Ten obrazek pamiętają wszyscy. 30 lipca 1980 roku w czasie igrzysk olimpijskich w Moskwie Władysław Kozakiewicz (60 l.) pobił rekord świata i zdobył złoty medal. A kiedy pokonał poprzeczkę wbrew gwiżdżącym na niego radzieckim widzom, pokazał im zgięte ramię. Naród odebrał to jako sprzeciw wobec ucisku ze strony ZSRR. Los sprawił, że pół miesiąca później wybuchły strajki na Wybrzeżu.

- Ludzie cały czas pamiętają tamten gest. Nawet dla młodzieży jest on rozpoznawalny - śmieje się Kozakiewicz w rozmowie z "Super Expressem". - Bywa, że gdy widzą mnie nieznajomi, tłumaczą dziecku, że to ten facet, który wygrał na igrzyskach w Moskwie, a młodzi nie bardzo kojarzą. Ale jak wspomną, że to ten, co pokazał "wała", to słychać: "Aha, to już kojarzę".

Przeczytaj również: Hiszpańskie media: Real Madryt poznał cenę za Garetha Bale'a

Określenie gest Kozakiewicza w języku codziennym zepchnęło na dalszy plan tamto bardziej wulgarne słowo.

- Gest był spontaniczny, niezaplanowany. Pokazałem, co mnie gnębiło w tamtych dniach: zakazy w wiosce olimpijskiej i gwizdy na widowni - wspomina legendarny tyczkarz. - Dla mnie był to po prostu życiowy sukces sportowy: olimpijskie złoto i rekord świata za jednym razem.

O tyczce nauczył się skakać, mając 13 lat, nieco przez przypadek, towarzysząc starszemu bratu, Edwardowi, podczas treningów na stadionie Bałtyku Gdynia, na który chodzili pieszo 6 kilometrów. Najpierw odrzucał tyczkę w bok przed skokiem i pokonywał poprzeczkę nożycami. Potem, już o tyczce, skoczył metr, następnie półtora. Po latach doszedł do wysokości 5,78 m podczas moskiewskiej olimpiady.

Przeczytaj koniecznie: Anastasi podał szeroką kadrę reprezentacji Polski na ME

W roku 1985 wyjechał do Niemiec, a w kraju pojawił się dopiero po zmianie ustroju. W Polsce rozpętała się nagonka na "zdrajcę i sprzedawczyka".

- Kiedy wyjeżdżałem, w ogóle nie planowałem ubiegania się o obce obywatelstwo czy pozostania tam na stałe. Pojechałem na cykl zawodów, z własnej inicjatywy. Chciałem zarabiać pieniądze - opowiada Kozakiewicz. - Tymczasem prezes PZLA chciał uzależnić mój wyjazd od tego, czy uzyskam wcześniej wysokość 5,70 m. Zignorowałem to. Po drugich zawodach PZLA zawiesił mnie jako zawodnika. Odebrano mi własnościowe mieszkanie, wyrzucając z niego siłą mojego ojca. Zablokowano konto bankowe, naliczono olbrzymie podatki. Należałoby więc zapytać: czy to ja zostałem w Niemczech czy bardziej nie pozwolono mi wrócić do Polski? Rok później niemieckie obywatelstwo dostała moja żona, po dziadkach pochodzących z Duisburga, a przez nią także ja.

Kozakiewicz, który urodził się w Solecznikach pod Wilnem, ma dwa obywatelstwa. Mieszka w Hanowerze, ale często przyjeżdża do kraju.

- I chociaż po niemiecku mówię teraz płynnie, to jednak nie tak jak po polsku. Czasami się zacinam - zdradza. - Ale nie tłumaczę już swoich myśli, gdy mówię po niemiecku. Nawet sny miewam albo w jednym, albo w drugim języku. Natomiast moje córki mieszkające w Niemczech mówią po polsku z mocnym akcentem niemieckim.

Pracuje jako nauczyciel WF w szkole średniej. Prowadzi półprywatny klub tyczkarski dla młodych, a także zajęcia fizyczne dla osób na emeryturze. - A przed przypadającymi w grudniu 60. urodzinami ukaże się moja biografia - zapowiada.

Władysław kozakiewicz (60 l.)

Ur. 8 grudnia 1953 r. w Solecznikach (Litwa)

Tyczkarz. Dwukrotny rekordzista świata (5,72 i 5,78 m w 1980 r.), ośmiokrotny rekordzista Polski (od wysokości 5,35 do 5,78) i dwukrotny rekordzista Niemiec (do 5,70 w 1986 r.)

1974 - srebro w ME, 1975 - brąz w halowych ME, 1977 i 1979 - złote medale w halowych ME, 1980 - złoto olimpijskie, rekord świata i tytuł Sportowca Roku w Polsce, 1982 - brąz w halowych ME

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze