- Ludzie cały czas pamiętają tamten gest. Nawet dla młodzieży jest on rozpoznawalny - śmieje się Kozakiewicz w rozmowie z "Super Expressem". - Bywa, że gdy widzą mnie nieznajomi, tłumaczą dziecku, że to ten facet, który wygrał na igrzyskach w Moskwie, a młodzi nie bardzo kojarzą. Ale jak wspomną, że to ten, co pokazał "wała", to słychać: "Aha, to już kojarzę".
Przeczytaj również: Hiszpańskie media: Real Madryt poznał cenę za Garetha Bale'a
Określenie gest Kozakiewicza w języku codziennym zepchnęło na dalszy plan tamto bardziej wulgarne słowo.
- Gest był spontaniczny, niezaplanowany. Pokazałem, co mnie gnębiło w tamtych dniach: zakazy w wiosce olimpijskiej i gwizdy na widowni - wspomina legendarny tyczkarz. - Dla mnie był to po prostu życiowy sukces sportowy: olimpijskie złoto i rekord świata za jednym razem.
O tyczce nauczył się skakać, mając 13 lat, nieco przez przypadek, towarzysząc starszemu bratu, Edwardowi, podczas treningów na stadionie Bałtyku Gdynia, na który chodzili pieszo 6 kilometrów. Najpierw odrzucał tyczkę w bok przed skokiem i pokonywał poprzeczkę nożycami. Potem, już o tyczce, skoczył metr, następnie półtora. Po latach doszedł do wysokości 5,78 m podczas moskiewskiej olimpiady.
Przeczytaj koniecznie: Anastasi podał szeroką kadrę reprezentacji Polski na ME
W roku 1985 wyjechał do Niemiec, a w kraju pojawił się dopiero po zmianie ustroju. W Polsce rozpętała się nagonka na "zdrajcę i sprzedawczyka".
- Kiedy wyjeżdżałem, w ogóle nie planowałem ubiegania się o obce obywatelstwo czy pozostania tam na stałe. Pojechałem na cykl zawodów, z własnej inicjatywy. Chciałem zarabiać pieniądze - opowiada Kozakiewicz. - Tymczasem prezes PZLA chciał uzależnić mój wyjazd od tego, czy uzyskam wcześniej wysokość 5,70 m. Zignorowałem to. Po drugich zawodach PZLA zawiesił mnie jako zawodnika. Odebrano mi własnościowe mieszkanie, wyrzucając z niego siłą mojego ojca. Zablokowano konto bankowe, naliczono olbrzymie podatki. Należałoby więc zapytać: czy to ja zostałem w Niemczech czy bardziej nie pozwolono mi wrócić do Polski? Rok później niemieckie obywatelstwo dostała moja żona, po dziadkach pochodzących z Duisburga, a przez nią także ja.
Kozakiewicz, który urodził się w Solecznikach pod Wilnem, ma dwa obywatelstwa. Mieszka w Hanowerze, ale często przyjeżdża do kraju.
- I chociaż po niemiecku mówię teraz płynnie, to jednak nie tak jak po polsku. Czasami się zacinam - zdradza. - Ale nie tłumaczę już swoich myśli, gdy mówię po niemiecku. Nawet sny miewam albo w jednym, albo w drugim języku. Natomiast moje córki mieszkające w Niemczech mówią po polsku z mocnym akcentem niemieckim.
Pracuje jako nauczyciel WF w szkole średniej. Prowadzi półprywatny klub tyczkarski dla młodych, a także zajęcia fizyczne dla osób na emeryturze. - A przed przypadającymi w grudniu 60. urodzinami ukaże się moja biografia - zapowiada.
Władysław kozakiewicz (60 l.)
Ur. 8 grudnia 1953 r. w Solecznikach (Litwa)
Tyczkarz. Dwukrotny rekordzista świata (5,72 i 5,78 m w 1980 r.), ośmiokrotny rekordzista Polski (od wysokości 5,35 do 5,78) i dwukrotny rekordzista Niemiec (do 5,70 w 1986 r.)
1974 - srebro w ME, 1975 - brąz w halowych ME, 1977 i 1979 - złote medale w halowych ME, 1980 - złoto olimpijskie, rekord świata i tytuł Sportowca Roku w Polsce, 1982 - brąz w halowych ME