Blanik: Wyskakałem się

2009-12-19 4:45

Gimnastykował się przez 23 lata, lwią część swojego życia. Mistrz olimpijski z Pekinu Leszek Blanik (32 l.) kończy czynne uprawianie sportu jako postać, która ma wielkie miejsce w historii.

- Kilka miesięcy po igrzyskach w Pekinie, kiedy już odpocząłem, zacząłem trenować i poczułem, że może i jestem w stanie znowu świetnie skakać, ale gorzej jest z głodem sukcesu. Zdałem sobie sprawę, że za mało jestem zdeterminowany, by przetrwać trzyletni cykl przygotowań do igrzysk - tłumaczy przyczyny swojej decyzji Blanik.

Gimnastyk kończy karierę z poczuciem, że spełnił młodzieńcze marzenia.

- Oglądając jako dziecko olimpiady, fascynowałem się startami naszych reprezentantów i moim marzeniem był sam udział w igrzyskach - wspomina. - Nie mieściło mi się w głowie, że mogę zostać mistrzem świata, nawet w wieku 19 lat, bo miałem mnóstwo braków technicznych. Tak, osiągnąłem w sporcie maksa: dwa medale olimpijskie, mistrzostwo świata i Europy, wreszcie skok "blanik", którego inni zawodnicy będą się uczyć.

Utytułowany sportowiec wzbogacił się znacznie dzięki sukcesom na gimnastycznych arenach.

- Nigdy nie myślałem o zdobywaniu fortuny. Wydaje mi się, że wielkie pieniądze są zgubne i że ludzie zmieniają się pod ich wpływem - komentuje. - Ale jestem chyba pierwszym polskim gimnastykiem, który zdobył takie korzyści materialne. Dostałem mieszkanie od prezydenta Gdańska, mam dwa samochody, działkę pod miastem i pieniądze odłożone na koncie. Stać by mnie było, żeby przez pewien okres niczego nie robić i ewentualnie czekać na świadczenie olimpijskie (wypłacane jest medalistom po 35. urodzinach - red.). Ale nic nie robić to najgorsze, co mogłoby mnie spotkać.

Ciekawe, ile lat będziemy teraz czekać na kolejnego mistrza olimpijskiego w gimnastyce. Trudno będzie wypełnić lukę po odejściu Blanika.

- Jakiś medal powinien być przed rokiem 2020 - prorokuje mistrz olimpijski. - Odchodzę, gdy poziom naszej gimnastyki jest znacznie wyższy, czego dowodem są choćby czwarte miejsca Marka Łyszczarza i Adama Kierzkowskiego w tegorocznych ME.

Bez sukcesów Blanika nasza gimnastyka mogłaby zwyczajnie upaść...

- Zapewne istniałaby na poziomie amatorskim. Z rzadka ktoś wystartowałby w mistrzostwach świata, ale bez szans na sukces. I nie obroniłby się ośrodek szkolenia olimpijskiego w Gdańsku - przyznaje mistrz, który obiecuje, że włączy się w dalszy rozwój dyscypliny. - Jestem do dyspozycji co do przygotowań gimnastyków czy innych sportowców. Chcę też wcielić własny projekt przygotowania młodych zawodników pod kątem igrzysk 2016 i 2020 oraz uczestniczyć w tworzeniu dużego centrum gimnastycznego w Gdańsku.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze

Materiał sponsorowany