Grający w osłabieniu Polacy (bez Michała Jureckiego, Krzysztofa i Marcina Lijewskich oraz Tomasza Tłuczyńskiego) walczyli dzielnie z mistrzami świata z 2007 roku, jednak po słabszej grze w końcówce przegrali 22:28. Ale gdyby nie fenomenalna gra Wyszomirskiego (dopiero od roku w kadrze), Niemcy mogli wygrać nawet kilkunastoma bramkami.
- Ta reprezentacja to prawdziwy gwiazdozbiór. Kiedy zostałem powołany po raz pierwszy, czułem się, jakbym trafił szóstkę w totka - mówił niedawno Wyszomirski. Teraz udowadnia, że w pełni zasługuje na miejsce w kadrze obok Sławomira Szmala (32 l.).