Jest w tym jeden haczyk. Działacze, uznając, iż zatrudnienie De Giorgiego było pomyłką, kręcą też bicz na własne karki - w końcu sami wybrali tego kandydata. Gdyby zarząd związku chciał się zachować honorowo, po ewentualnym ogłoszeniu decyzji o zwolnieniu powinien podać się gremialnie do dymisji.
W środowisku siatkarskim sympatyczny skądinąd "Fefe" momentalnie stracił wielu zwolenników.
- Krótki okres pracy De Giorgiego pokazał kompletny brak koncepcji budowy drużyny - mówi "Super Expressowi" znany menedżer Andrzej Grzyb, który prowadzi sprawy przyszłego reprezentanta Polski Wilfredo Leona. - Dla własnego bezpieczeństwa oparł reprezentację na siatkarzach Zaksy. Co prawda świetnych zawodnikach klubowych, ale zupełnie nijakich w perspektywie budowania drużyny na igrzyska w Tokio. Granie cały czas, do wyczerpania zdrowia, Konarskim, ogrywanie zmanierowanego Kubiaka, stawianie na grającego sinusoidą Kurka, uwidacznianie taktyki Drzyzgi... To wszystko zrobiło z naszego zespołu zbitek niewalczących o miejsce średniaków - ocenia i postuluje radykalne ruchy. - Zmiany muszą dotyczyć zarówno trenera i jego sztabu, jak i decydentów i pionu szkolenia - uważa menedżer Leona.
Cztery opcje PZPS
Zdaniem "Super Expressu" związek ma kilka możliwości zareagowania na obecną sytuację:
- pozostawić Włocha na stanowisku, uwierzyć jego zapewnieniom i ryzykować dalszą degrengoladę drużyny, która pod jego wodzą gra coraz gorzej
- oddać zespół w ręce polskich asystentów De Giorgiego - Piotra Gruszki i Oskara Kaczmarczyka, znających drużynę i zaplecze, nabierających trenerskiego doświadczenia. Być może dodatkowo dołączyć szkoleniowca ze sztabu najbardziej utytułowanego polskiego zespołu reprezentacyjnego U-21, by budować przyszłość dorosłej kadry na jego filarach
- przeprosić się z Radostinem Stojczewem, głównym rywalem DeGiorgiego w walce o fotel selekcjonera, i zgodzić się na wszelkie warunki Bułgara
- ogłosić kolejne poszukiwania trenera z całą procedurą. Byłby na to czas.