Katarzyna Gajgał wygrała...z własnym kolanem

2012-01-04 14:35

Katarzyna Gajgał, środkowa siatkarskiej drużyny Muszynianki, w trakcie kariery pokonała wiele rywalek. Nie przewidziała jednak jak trudnym przeciwnikiem okaże się dla niej własne kolano. -

Od kiedy zaczęły się pani kłopoty z kolanem ?
- 10 lat temu zerwałam podczas treningu przed meczem więzadło krzyżowe. Po operacji miałam spokój aż do ostatniego sezonu. Naciągnęłam niestety znowu więzadło, no i już nie było dobrze. Bolało coraz mocniej. Zdarzyło mi się to w trakcie rozgrywek, więc leczyłam je jak mogłam. Miałam podawany kwas hialuronowy, czynniki wzrostu. Pomagało, ale tylko na jakiś czas. Po sezonie zdecydowałam się na terapię orthokine.
- Kto pani ją polecił?
- Doktor Krzysztof Ficek z Kliniki Galen, który zajmuje się zawodniczkami z naszego klubu
- Kuracji nie dało się odłożyć?

- Nie. Miałam kłopoty z wchodzeniem po schodach, podbieganiem , zbieraniem zabawek synka z podłogi. Nie trenowałam, mięśnie osłabły, to był problem.
- Jak wyglądała rehabilitacja po terapii?
- Miałam po jej zakończeniu tydzień wolnego. Stosowałam zabiegi fizjoterapeutyczne. Potem zaczęło się wolne wchodzenie w treningi. Początkowo nie biegałam, nie skakałam, na siłowni oszczędzałam chore kolano. Wszystko działo się pod kontrolą doktora Ficka, który robił mi badania krwi i mówił, które elementy treningu mogę wprowadzać.
- Jakie Pani ma plany sportowe? Siatkarki na igrzyska się zakwalifikowaly, zresztą nie została pani powołana do kadry. Trener Alojzy Świderek mówił, że to z powodu Pani kontuzji.
- Po terapii orthokine byłam w bardzo dobrej formie i powiedziałam trenerowi, że jestem 100 procentach gotowa do gry w kadrze, doktor Ficek zresztą wystawił mi takie zaświadczenie, no cóż…. Gramy teraz w PlusLidze Kobiet, w prestiżowych rozgrywkach CEV Champions League oraz w najbliższym czasie turniej finałowy Pucharu Polski i tak do kwietnia. Mam nadzieję, że do kadry jeszcze wrócę 

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze