Jarosz był najskuteczniejszym graczem pierwszego meczu z Argentyną, zdobył 20 punktów.
- Chociaż nie urodziłem się we Wrocławiu, to czuję się tu tak, jakby to było moje rodzinne miasto. Tu przecież od zawsze mieszka moja rodzina. Dlatego bardzo lubię we Wrocławiu grać - mówił tuż po spotkaniu.
- Zresztą w ogóle nie mogliśmy się już doczekać, kiedy wreszcie zagramy przed własną publicznością - dodał atakujący reprezentacji Polski.
Wrocławscy kibice bez wątpienia byli jednymi z bohaterów weekendu. Przyznawali to nawet rywale.
- Zagraliśmy przy wspaniałej widowni i w niesamowitej atmosferze. Naprawdę nie wiem, co można zrobić, by pokonać Polaków przed ich własną publicznością - mówił w sobotę trener Javier Weber, szkoleniowiec Argentyny.