– Ciężko powiedzieć czemu nie wyszło, ale kluczem jest to, by wyciągnąć z tego spotkania jak najwięcej, żeby to była nasza lekcja – mówił „Super Expressowi” po meczu Bartosz Bednorz, przyjmujący, który wszedł do gry w trzecim secie na ratunek, ale sprawa już była wtedy praktycznie przegrana. Polakom nie szło nic, byli dramatycznie słabi w przyjęciu, nie potrafili skończyć ataków, nadziewali się na blok i świetną obronę Amerykanów. – Z perspektywy dwóch pierwszych setów można powiedzieć, że graliśmy równo. Zadecydowała chłodniejsza głowa Amerykanów w końcówkach, doprowadzili do stanu 2:0, a w trzecim secie byli na takiej fali, że ciężko było ich powstrzymać. Staraliśmy się wejść, odrobić straty, ale nie jest to łatwe. Musimy się podnieść, nie mamy dużo czasu, bo w niedzielę gramy o trzecie miejsce – dodaje Bednorz, którego pytamy o powtarzającą się słabość i pełną niemoc w jednym secie, a przecież podobnie było z Iranem.
Bartosz Kurek kontruje dziennikarkę: To nie jest najmądrzejsze pytanie [WIDEO]
– Na pewno trzeba nad tym pracować, takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Tak znacząca przewaga pokazuje, że tracimy koncentrację i dajemy zagrać serię przeciwnikowi. To się nie powinno zdarzyć. Nie powiedziałbym, że to był brak pewności siebie, bo każdy z nas gra na wysokim poziomie, także w klubach. Po prostu taki jest sport, czasem się wygrywa, czasem przegrywa. Dwa sety nie pokazywały, by ktoś nas lał. Trzeci to pokazał. Trzeba z tego wyciągnąć wnioski – mówi Bednorz, który docenia klasę rywali.
– Amerykanie bardzo dobrze zagrali w obronie, pod tym względem byli przygotowani na nas, potem już tylko dochodziła u nich chłodna głowa na wysokich piłkach, dobra gra Micaha Christensona, który wrócił do zespołu i zmienił kompletnie jakość tej drużyny. To było widać, było nam ciężko z tym sobie poradzić. Ale to przeszłość i myślimy teraz wyłącznie o grze o brąz – kwituje Bednorz. Czy nasi zdołają się podnieść po tym rzadkim łomocie, to zupełnie inna sprawa.