Tylko tak można określić próbę awansu do tegorocznych igrzysk olimpijskich. Droga Polek do Londynu wiedzie przez europejski turniej kwalifikacyjny w Ankarze na początku maja. Miejsce w igrzyskach nasze dziewczyny muszą wywalczyć w pierwszym (i jedynym) podejściu. Otrzyma je tylko zwycięzca zawodów w Turcji, w których zagra cała czołówka Starego Kontynentu.
- Mission impossible? Rzeczywiście, łatwe to nie będzie. Jedna porażka i może być po wszystkim - przyznaje Świderek w rozmowie z "Super Expressem". - Po pierwsze, w Turcji trzeba wszystko wygrać, po drugie, trzeba tam mieć optymalny skład, po trzecie, mobilizacja musi być maksymalna - podkreśla szkoleniowiec biało-czerwonych, który już teraz zaczyna myśleć o tym, co czeka jego podopieczne między 1 a 6 maja.
Już jutro trener kadry będzie obserwował w akcji na żywo dwie Polki występujące we włoskiej Serie A - Berenikę Okuniewską ze Scavolini Pesaro i Katarzynę Skorupę z Urbino. W połowie lutego ma z kolei w planie wizytę w Stambule i poważną rozmowę z siatkarką tamtejszego Vakifbanku Małgorzatą Glinką-Mogentale na temat jej powrotu do zespołu.
Ale to też może być niemożliwa misja, bo Glinka deklarowała już rozstanie z drużyną narodową. - Nie wracam do kadry. Co miałam zrobić w zespole narodowym, już zrobiłam. Energia się wyczerpała, poza tym teraz skupiam się na klubie i opiece nad dzieckiem - mówiła nam na początku sezonu ligowego w Turcji. Świderek ma jednak nadzieję, że zdoła nakłonić Maggie do zmiany zdania.
- Jest na to szansa, mam nadzieję, że Gosia chciałaby na koniec kariery pomóc nam w walce o igrzyska, byłby to wielki gest wobec reprezentacji, która jej tyle zawdzięcza - przekonuje Świderek.