O takim debiucie można tylko pomarzyć. Zaledwie 21-letni środkowy Effectora Kielce, mierzący aż 210 cm Mateusz Bieniek, został MVP wygranego 3:0 meczu z Rosją na starcie Ligi Światowej.
- Dostali regularne bęcki - nie owija w bawełnę środkowy z Kielc. - Rosjanie w trakcie meczu nabrali do mnie szacunku. Na początku spojrzeli, stwierdzili: "Eee, to jakiś anonim" i zostawiali samego. Pod koniec już pilnowali mnie nad siatką. Nie chcę wpadać w hurraoptymizm, to dopiero jeden mecz - uspokaja nastroje siatkarz, który uprawia tę dyscyplinę trochę z przypadku. Najbliżej było mu do... boksu.
POLSKA - ROSJA: HORROR W GDAŃSKU
- Tata grał w siatkę w drugiej lidze w rodzinnej Częstochowie - opowiada Bieniek. - W sumie to on kazał mi iść na trening, a ja dla świętego spokoju się zgodziłem. Szybko rosłem. Gdy kończyłem gimnazjum, mierzyłem już dwa metry. Uprawiałem piłkę nożną i przez dwa lata boks. Stoczyłem nawet ze dwie amatorskie walki, ale rzuciłem to, bo byłem za bardzo agresywny - wspomina.