Mateusz Mika

i

Autor: Paweł Skraba Mateusz Mika

Mateusz Mika poszedł pod nóż

2017-05-12 10:16

Próbował wszystkiego, ale żadna z metod nieoperacyjnych nie dawała skutku. W końcu Mateusz Mika (26 l.) stracił cierpliwość i postanowił radykalnie podejść do dolegliwości kolana, z jaką zmaga się od dwóch lat. Siatkarz Lotosu Gdańsk po sezonie ligowym zdecydował się na operację.

Przypomnijmy, że etatowy reprezentant Polski i jeden z głównych aktorów tak udanych dla Biało-Czerwonych MŚ 2014 cierpi na tzw. kolano skoczka, czyli przeciążenie, które skutkuje ciągłym bólem pod rzepką. Jest rezultatem choroby ścięgna wynikającej z mikrourazów więzadła. To typowa dolegliwość sportowców, którzy w trakcie gry wykonują dużą liczbę wyskoków.

Rok temu wydawało się, że sytuacja się unormuje. - Lekarstwem jest odpoczynek, ale ostatnio grywaliśmy tak często, że trudno było znaleźć czas na oddech i podleczenie. Dopiero od niedawna trochę się podreperowuję. Ból jest odczuwalny, zdążyłem się już do niego przyzwyczaić – opowiadał wówczas „Super Expressowi” przed tym jak zastosowano kurację zastrzykami z czynnika wzrostu.

Trener Stephane Antiga trochę na kredyt wziął Mikę na igrzyska, potem siatkarz wrócił do gry w sezonie ligowym, ale problemy wracały. Trener klubowy Mateusza Andrea Anastasi wysłał go na serię zabiegów do Włoch, gdzie leczono Mikę jonoforezą, czyli zabiegami z użyciem prądu elektrycznego. Ostatnie odbyły się na przełomie stycznia i lutego 2017 r. I niestety nic się nie zmieniło w stanie zdrowia zawodnika. Stąd decyzja o odpuszczeniu zgrupowania kadry i zabiegu operacyjnym, który wydłuży przerwę w grze. - Cel jest taki, by Mateusz powrócił do formy, w jakiej był, zanim zaczęły się jego dolegliwości – powiedział klubowy lekarz Jan Nyckowski. - Teraz czekają go 3-4 tygodnie odpoczynku i chodzenia o kulach, a później zaczniemy bardziej intensywną rehabilitację.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze