I spisał się bez zarzutu, wchodząc z ławki – skończył wszystkie trzy ataki, a przede wszystkim grał bez kompleksów. Nie jest wykluczone, że w meczu z Estonią „Kochana” zobaczymy od pierwszej partii w wyjściowym składzie! - Nie stresuję się, wychodząc na boisko, bardziej myślałem o tym, żeby przygotować kolejną akcję niż by rozglądać się naokoło. Jak się już jest na boisku, to zapomina się o wszystkim – mówi Kochanowski, zwracając też uwagę na lepsze podejście polskiej drużyny do gry w drugim meczu ME. - Była lepsza atmosfera, pojawił się taki pozytywny kop. Wiedzieliśmy, że musimy grać na emocjach, to zawsze wychodziło nam dobrze i to się udało zrealizować.
Czy w poniedziałek przeciwko Estonii Kochanowskiego zobaczymy od pierwszej minuty w parze z Mateuszem Bieńkiem na środku siatki?. To nie jest wykluczone. Sam młody siatkarz jest gotowy na wszystko. - To jest marzenie każdego rezerwowego w takiej drużynie – nie ukrywa Kuba. - Akceptuję to, gdzie teraz jestem, a jeśli będzie szansa, by zaprezentować się w szóstce, to postaram się pomóc drużynie. Jeśli nie, to z pokorą będę dalej pracował, żeby może kiedyś się w niej znaleźć.