ME Siatkarzy. Polska - Czechy. Przegralismy ze Słowacją, dzięki temu będzie łatwiej?

2011-09-14 4:00

Po dziwnym meczu ze Słowacją, który Polacy woleli przegrać niż wygrać, teraz zaczyna się "normalna" część mistrzostw Europy. Od dziś nie ma mowy o kombinowaniu, liczą się tylko zwycięstwa. Biało-czerwoni zaczynają od barażu o ćwierćfinał z Czechami.

Droga do strefy medalowej wydaje się w tym momencie idealna, wszystko będzie w rękach podopiecznych trenera Andrei Anastasiego (51 l.). Choć traf chce, że na drodze do podium spotykamy się z zespołami, z którymi ostatnio przegraliśmy.

Czesi pokonali nas 3:0 w Memoriale Wagnera, a Słowacy, na których wpadamy w 1/4 finału - podczas ME (ale ten mecz Polacy chcieli przegrać). Jeśli dojdziemy do półfinału, najpewniej trafimy na kolejnych swoich pogromców z tegorocznego Memoriału - Włochów. Rosja, której tak chcieliśmy uniknąć we wczesnej fazie mistrzostw, jest w drugiej części drabinki i może się z nami spotkać dopiero w finale. Lepszej drogi do pudła nie można sobie było wymarzyć.

- Czesi z nami ostatnio wygrali, to prawda, potem mamy Słowaków, ale generalnie droga do podium stoi otworem. I dlatego będzie duża mobilizacja po naszej stronie - zapewnia Piotr Gruszka (34 l.), kapitan biało-czerwonych. - Czesi dysponują sporym atutem jako gospodarze imprezy, będą chcieli wykorzystać okazję do walki o medale, bo takich szans nie mają wiele. Ostatnie mistrzostwa świata pokazały, że czują się coraz lepiej (zajęli 10. miejsce, wyższe od Polski, wygrali m.in. z Bułgarią i USA - red.). Ich siłą jest kolektyw. Ale my czujemy się tu coraz lepiej, wierzymy, że będzie dobrze. Nie ma już niepewności w naszej grze, co przytrafiło się nam przed mistrzostwami. Myślę, że presja będzie po stronie Czechów - dodaje "Grucha".

Polacy są nawet w stanie przełknąć mało sportowy sposób "ustawienia" sobie przeciwników. Żeby znaleźć się w mniej wymagającej części drabinki ME, trener Anastasi wypuścił do gry przeciwko Słowacji rezerwowych. Chodziło o to, żeby... nie wygrać, bo dzięki temu uniknęliśmy trafienia w ćwierćfinale na Rosjan. I przegraliśmy 1:3.

- My się długo, z pełnym oddaniem i sercem przygotowujemy do dużej imprezy, a potem trafiamy na system, który jest chory - tłumaczy Gruszka. - Już rok temu doszczętnie się skompromitował podczas mistrzostw świata. Do dziś wspominamy mecz z Serbami, było niesmacznie (rywale nie chcieli wtedy nas pokonać - red.). Takie sytuacje nie sprzyjają normalnej rywalizacji od początku do końca. Każdy szuka rozwiązań i możliwości, żeby sobie ułatwić życie.

Nie przegap

Polska - Czechy, Środa, 18.00, Polsat i Polsat Sport

Najnowsze