"Świder" uważa, że to bardzo pożyteczny sprawdzian dla naszej drużyny. - Dobrze, że dosłownie chwilę przed olimpiadą zawodnicy będą mogli zagrać kilka meczów, bo najgorsze jest kiszenie się we własnym sosie. Treningi nie dadzą tego, co bezpośrednie starcie z rywalem. Poza tym część meczów zostanie rozegrana w tych samych godzinach, co spotkania na igrzyskach - argumentuje.
Rywale Polaków w memoriale będą wymagający: Niemcy, Argentyna i Iran. Świderski z największym zainteresowaniem czeka na starcie z Irańczykami.
- Niby są słabi, a jednak w ubiegłym roku w Pucharze Świata pokonali nas 3:2. Teraz czas na rewanż. Z kolei Argentyna to technika i finezja, a Niemcy - solidność. To nie będzie dla naszych spacerek, ale nie mogą przegrać. Na igrzyska trzeba bowiem pojechać, mając mentalność zwycięzców - podkreśla Świderski.
Zdaniem eks-kadrowicza memoriał jest szczególnie ważny dla trenera Andrei Anastasiego. To ostatni moment, by mógł poprawić coś w grze drużyny.
- Anastasi na pewno postawi na zgrywanie się pierwszego zespołu. Trzeba wypracować automatyzm, aby bez dodatkowego myślenia powtarzać zwycięskie akcje. Poza tym szansę na pewno dostaną rezerwowi, bo podczas ciężkiego turnieju olimpijskiego będą bardzo potrzebni - zaznacza.
Świderski grał na igrzyskach w Pekinie, gdzie polscy siatkarze odpadli w ćwierćfinale. Teraz widzi młodszych kolegów na podium.
- To, że kilkanaście dni temu wygrali Ligę Światową, dało im wielką motywację. Kilku z nich ma szansę na to, by zostać megagwiazdami olimpiady. Bartek Kurek to maszyna do zdobywania punktów, ale bardzo cenię też Michała Winiarskiego. Może go mniej widać, bo to facet od czarnej roboty, ale jest kapitalny. Zawsze można na niego liczyć - kończy Świderski.