Anastasi (51 l.), którego zarząd PZPS powołał na stanowisko w ubiegłym tygodniu, obejmie trzecią drużynę reprezentacyjną w trenerskiej karierze. Z poprzednimi zdobywał złoto mistrzostw Europy - w 1999 i 2003 triumfował z Włochami, a w 2007 r. z Hiszpanami sensacyjnie wyrwał tytuł Rosjanom w finale rozgrywanym w Moskwie.
Zrobił z nas zespół z charakterem
- Czy to była sensacja? Dla nas nie - przyznaje dzisiaj Falasca, wspominając dwuletnią współpracę z Anastasim zakończoną mistrzostwem Europy. - Andrea zrobił z nas zespół z charakterem, ekipę, która czuła się ze sobą znakomicie. Byliśmy tak doskonale przygotowani, że liczyliśmy w Rosji na medal, może nie od razu złoty, ale w pewnym momencie poczuliśmy się naprawdę mocni.
Falasca miał okazję pracować zarówno z nowym trenerem polskiej kadry, jak i z jego poprzednikiem Danielem Castellanim (50 l.). Argentyńczyk prowadził Hiszpana w Skrze.
Wyrzuca z siebie emocje
- Różnice w ich podejściu do taktyki i techniki nie są wielkie, obaj reprezentują włoską szkołę - analizuje hiszpański siatkarz. - Różnią się w ilości czasu poświęcanej poszczególnym elementom. U Andrei nawet 70 procent zajęć to gierki sześciu na sześciu. Lubiliśmy jego dwuipółgodzinne treningi, bo było dużo grania i nieźle można się było zmęczyć. Daniel jest raczej obserwatorem, lubi spokojnie rozmawiać z graczami, a Andrea bierze bardzo aktywny udział w zajęciach, od razu wyrzuca z siebie emocje - opisuje rozgrywający Skry.
Włoch w marcu rozpocznie pracę z biało-czerwonymi. - O Andrei mogę mówić tylko dobrze, trafiliście z nim idealnie. Oczywiście on nie zagwarantuje waszej kadrze wyników, ale możecie być pewni, że postawi na ciężką pracę i dogada się z zawodnikami - uważa Falasca.