To był pasjonujący, szalony i pełen dramatów sezon. Ale na szczęście z happy endem. Przed ostatnimi zawodami w Toruniu Zmarzlik miał 7 punktów przewagi nad drugim w klasyfikacji generalnej Emilem Sajfutdinowem (Rosja) i 9 nad trzecim Leonem Madsenem (Dania). Wydawało się, że to Rosjanin będzie zaciekle ścigał Zmarzlika, ale niespodziewanie zrobił to Duńczyk. Madsen zaliczył w Toruniu kosmiczne zawody, zdobywając komplet 21 punktów. Polscy kibice, którzy po brzegi wypełnili w sobotę Motoarenę, drżeli o Zmarzlika. Jego przewaga topniała w oczach, ale na szczęście Madsen go nie dogonił. Ostatecznie złoto dał Zmarzlikowi wygrany półfinał, po którym żużlowiec wskoczył na trybuny i wyściskał mamę Dorotę i narzeczoną Sandrę.
Zmarzlik był tak rozemocjonowany, że w finale, który nie miał już wpływu na walkę o złoto, przyjechał ostatni. Nikomu to jednak humorów nie popsuło. Żużlowa fiesta w Toruniu trwała do późnych godzin, a w parkingu lał się szampan.